DPDZ
-
DST
40.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
20.17km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Biorąc za punkt odniesienia wczorajsze poranne warunki, dzisiejsze można uznać za rewelacyjne. Bez wiatru, bez opadów, asfalty miejscami już całkiem suche. Jedynie dywan chmur nieco przedłużał ciemności co, w połączeniu z za wcześnie wyłączanymi latarniami i źle ustawionymi światłami u niektórych "kierowników", dawało taką sobie widoczność. Chłodno ale na plusie. Generalnie jednak warunki niezłe. Start dziś wcześniej - 6:11. Punkty kontrolne pokonane wcześnie i na miejscu ląduję z zapasem 4 min. Nie robię postoju na foto hotelu bo i tak by mało co wyszło. Korciło mnie chwilę by przystanąć zrobić foto Pałacu Kultury w centrum D. G. ale ostatecznie dałem sobie spokój. Będę miał kiedyś większy zapas to pstryknę. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Po pracy miałem plan szybko wrócić do domu ale przeznaczenie miało inne plany ;-p Ruszam standardem przez Mec, Środulę, Stary Będzin i nerkę w stronę Zamkowego. Tamże przyczepia mi się jakiś upierdliwy kundel co drze mordę i pląta mi się pod kołami. W końcu sięgnąłem po gaz z zamiarem zniechęcenia go, a tu kicha. Poleciało trochę i finisz. Potrząsnąłem jeszcze kontrolnie kilka razy i znów w stronę kundla wycelowałem ale efekt ten sam. Musiało jednak te kilka ostatnich kropel odstraszacza podziałać bo zwierzak zrezygnował. W tym momencie zrodził się projekt zagięcia do kolby po odnowienie zapasów tegoż preparatu. Tak też i uczyniłem nabywając nowe opakowanie. Potem przez Wojkowice (Skrzynówek) kręcę do domu. Tu przekładka Montany na Błękitnego, sakwy towarowe na bagażnik i jeszcze zagięcie do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie i zjazd do domu. Dziś bardzo przyjemnie się kręciło.
Kategoria Praca