limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZ

  • DST 40.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 20.17km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 października 2015 | dodano: 13.10.2015

Biorąc za punkt odniesienia wczorajsze poranne warunki, dzisiejsze można uznać za rewelacyjne. Bez wiatru, bez opadów, asfalty miejscami już całkiem suche. Jedynie dywan chmur nieco przedłużał ciemności co, w połączeniu z za wcześnie wyłączanymi latarniami i źle ustawionymi światłami u niektórych "kierowników", dawało taką sobie widoczność. Chłodno ale na plusie. Generalnie jednak warunki niezłe. Start dziś wcześniej - 6:11. Punkty kontrolne pokonane wcześnie i na miejscu ląduję z zapasem 4 min. Nie robię postoju na foto hotelu bo i tak by mało co wyszło. Korciło mnie chwilę by przystanąć zrobić foto Pałacu Kultury w centrum D. G. ale ostatecznie dałem sobie spokój. Będę miał kiedyś większy zapas to pstryknę. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Po pracy miałem plan szybko wrócić do domu ale przeznaczenie miało inne plany ;-p Ruszam standardem przez Mec, Środulę, Stary Będzin i nerkę w stronę Zamkowego. Tamże przyczepia mi się jakiś upierdliwy kundel co drze mordę i pląta mi się pod kołami. W końcu sięgnąłem po gaz z zamiarem zniechęcenia go, a tu kicha. Poleciało trochę i finisz. Potrząsnąłem jeszcze kontrolnie kilka razy i znów w stronę kundla wycelowałem ale efekt ten sam. Musiało jednak te kilka ostatnich kropel odstraszacza podziałać bo zwierzak zrezygnował. W tym momencie zrodził się projekt zagięcia do kolby po odnowienie zapasów tegoż preparatu. Tak też i uczyniłem nabywając nowe opakowanie. Potem przez Wojkowice (Skrzynówek) kręcę do domu. Tu przekładka Montany na Błękitnego, sakwy towarowe na bagażnik i jeszcze zagięcie do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie i zjazd do domu. Dziś bardzo przyjemnie się kręciło.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!