limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZ

Wtorek, 22 września 2015 | dodano: 22.09.2015

Prognoza ICM-u wskazywała, że rano może być około +5. Nie wyglądało ale profilaktycznie założyłem długie spodnie i bluzę. Decyzja była bardzo trafiona. Tuż po starcie - 6:14 - nawet zastanawiałem się czy od razu nie wdziać kurtki i pełnych rękawiczek. Jednak postanowiłem dać sobie czas na rozgrzewkę i po około 3km było na tyle ok, że w efekcie dojechałem już bez przebieranek. Generalnie jechało się nawet dobrze ale już nie tak szybko. Powróciły dawno zapomniane sensacje w postaci przemarzniętych palców u stóp, przemarzniętych uszu i protestującego lewego kolana. Definitywnie muszę przesunąć godzinę startu na wcześniejszą bo nie ma szans jechać pod takim obciążeniem, jak jeszcze tydzień temu, przy obecnych temperaturach. Do tego w powietrzu było całkiem sporo wilgoci i miejscami lekkie mgły co potęgowało uczucie chłodu. Zachód słońca przesunął się znów w czasie i tym razem dopadam go mniej więcej na torowisku "dworca kolejowego" w Dąbrowie Górniczej coś tam usiłując na szybko sfocić. Potem postój przy hotelu. Stawiają rusztowania czyli z zewnątrz będzie jakaś akcja. Reszta drogi sprawnie choć już nie tak szybko. Na miejscu z poślizgiem 5 min.

Po pracy jest na tyle ciepło, że można jechać na krótko. Ale też szału nie ma. Nogi już nie podają tak fajnie. Na początek kręcę pod kwadrat prezesa odebrać opaski odblaskowe. Potem do centrum najechać sklep elektroniczny. Udaje się nabyć potrzebny element więc mogę już spokojnie wracać do domu. Przez Mydlice, Koszelew, Ksawerę wybijam się na kierunek Grodźca. Na ścieżce gonię króliczka, który wyprzedzony jakoś nie walczył. Szkoda. Z Grodźca szybki zjazd do Gródkowa i "913" do domu. Tu chwila przerwy i potem zagięcie do wsiowego Lewiatana.
Dziś Montanie coś się pomerdało. Pokazał, że przejechałem w ciągu dnia grubo ponad 40 tys. km. Prezes świadkiem. W domu obejrzałem sobie ślad i wytropiłem przyczynę błędu. Z jakiegoś powodu wpisał się do pliku błędny punkt o współrzędnych [0.0;0.0]. Efekt był taki, że do kilometrażu dodało odległość tam i na powrót. I to chyba więcej niż raz. Wywalenie tego punktu dało faktyczny przebieg i czas jazdy.


Kategoria Praca, GarminMontana


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!