limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Klubowo

  • DST 180.00km
  • Czas 09:33
  • VAVG 18.85km/h
  • VMAX 62.50km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 lipca 2015 | dodano: 12.07.2015
Uczestnicy

Link do pełnej galerii

Dzisiejszy dzień rowerowy to planowany wyjazd klubowy do Częstochowy na zakończenie pielgrzymki rowerowej na Jasnej Górze. Dla mnie to tylko przejazd, dla niektórych to też udział we mszy.
Zaczęło się od tego, że nie wygrzebałem się na czas i nie było szans bym dotarł na miejsce startu grupy czyli pod DorJan-a na Zagórzu. Dzwonię do Prezesa i umawiam się z nim, że spotkamy się na Piekle przy zjeździe na Pogorię 4. Udaje mi się dotrzeć na miejsce spotkania sporo przed grupą. Pojawiają się ponad 20 min. później. Cykam foto zbliżającej się hordy. Frey pozdrawia mnie brzydkim gestem, ja mu chyba też coś potem niedyplomatycznego powiedziałem i tymże przyjacielskim powitaniem rozpoczynamy wymianę nowości od czasu, kiedy się ostatni raz widzieliśmy m. in. jego szosę, na której go chyba jeszcze nie widziałem w akcji.
Na pierwszych podjazdach okazuje się, że jeden z uczestników pojawił się na rowerze trojańskim. Niby ładny, niby ok a na podjazdach utrudnia jak może. Okazało się później, że dumper jest niesprawny i przy próbie ciśnięcia pod górę odbiera energię spowalniając swojego właściciela. Przez jakiś czas go eskortuję na końcu grupy. Później staraliśmy się by ktoś zawsze wiedział co się dzieje z tym uczestnikiem wycieczki. Piszę bez imienia, bo nawet jeśli padło, to go nie dosłyszałem. W grupie poza klubowiczami i niezrzeszonymi u nas znajomymi pojawiły się też nowe twarze. W sumie było nas kilkanaście osób.
Jedziemy do Częstochowy bez większego gięcia. Na początek do Siewierza, potem Myszków i Poraj. We wrzosowej przerzucamy się na zachodnią stronę "jedynki" i wjeżdżamy do Częstochowy. Po drodze postoje techniczne związane z problemami z lewym pedałem w rowerze Marka. Ostatecznie Maciek i Frey rozprawiają się skutecznie z problemem i Markowi udaje się resztę wyjazdu odbyć bez problemów. Z technicznych zgrzytów było jeszcze uchodzące powietrze w rowerku brata Prezesa ale wystarczało dopompowywanie na postojach więc nie było to jakoś super uciążliwe. Jednemu z uczestników też trzeba było nieco podregulować przerzutki. Poza tym większych problemów nie było.
Do celu, czyli przed Katedrę, docieramy mniej więcej na czas. Dogania nas też Adrian, któremu się dobrze spało i start miał nieco obsunięty :-) Potem przejazd pod klasztor na Jasnej Górze. Msza miała być za godzinę więc rozpuszczamy się gdzie kto miał ochotę. W kilka osób zasiadamy do napojów różnych ale hałas ze sceny w końcu nas przegania. Z Frey-iem i Adrianem lokujemy się w cieniu w parku czyniąc odpoczynek i futrunek aż do 14:00. Przyjemnie się leżało. Po zakończeniu mszy ruszamy do Mstowa. Plan oryginalny zostaje zmodyfikowany ze względu na rowerek z niesprawnym dumperem. W Mokrzeszu zwracamy się w stronę Janowa i stamtąd kręcimy do Żarek i Myszkowa gdzie odstawiamy uczestnika ze zdefektowanym pojazdem na pociąg. Jest już dość blisko zachodu słońca. We trzech, Frey, Prezes i ja ciśniemy do Siewierza. W międzyczasie grupa powrotna rozbiła się na kilka mniejszych o różnych tempach powrotu. My byliśmy na końcu eskortując najwolniejszego uczestnika. Ostatni raz w komplecie byliśmy podczas obiadku w "Jurajskim Grodzie" (a obiadek smaczny był i dał siły na powrót). Przed Siewierzem dopędzamy brata Prezesa a na rynku w Siewierzu spotykamy Adriana. Reszta, kilka osób, podobno przed chwilą ruszyła w stronę Pogorii 4. My załatwiamy zaopatrzenie i toczymy się ich śladem. Albo ich wyprzedziliśmy, albo nie dogoniliśmy (choć tempo było równe i raczej mocne bo prowadził Frey na szosie). Przez Pogorię 4 przelatujemy też dość szybko. Żegnam się z chłopakami przy "Pod Dębami". Oni jadą na Pogorię 3 a ja wracam przez Preczów i Sarnów do domu. Prezes miał dylemat czy dokręcać do 200 czy nie. Mnie zostało za dużo żeby walczyć. I tak potem jeszcze dogiąłem 1 km do 180. Gdzieś na podjeździe z Preczowa do Sarnowa usłyszałem za plecami pstrykanie przerzutek. Nie miałem jakoś ochoty na jazdę z pościgiem za plecami. Wrzuciłem blat, włączyłem młynki i chyba mu się oderwałem (albo skręcił gdzieś w bok) bo go na skrzyżowaniu w Sarnowie ani na światłach już nie widziałem. Wieczorem zadzwonił jeszcze Prezes, że dobił do 200 odprowadzając Adriana na kwadrat. Czyli generalnie udany rowerowo dzień :-) Zwłaszcza te podjazdy i zjazdy.



Pojawia się ekipa. Frey wita się przyjacielsko-szyderczym gestem ;-p


Chwila przerwy pod zamkiem w Siewierzu. Przebieranki, futrunek, gadki. Normalka.


Miodzio zjazd w stronę Myszkowa.


Pierwsze problemy z Markowym pedałem.


Przejazd nad "jedynką" we wrzosowej. Niestety z drugiej strony schody. Ale i tak bardzo dobre rozwiązanie. Takich bym sobie życzył na ścieżkach rowerowych.


Drugie starcie z Markowym pedałem. Tym razem Maciek z Freyem używają większej siły i problem zostaje rozwiązany na dobre :-)




Trochę ludzi pod katedrą się zebrało.


Podjeżdżamy pod Klasztor.


Zbiorowe pod Klasztorem.


Mural. Obok niego zakotwiczyliśmy na płyny nim nas hałas ze sceny przepłoszył.


Nieopodal zalegaliśmy do 14:00.


Sanktuarium Ojca Pio. Podjeżdżamy ostry podjazd w lesie a tu nagle znikąd słyszymy śpiewy religijne. Dopiero na szczycie okazuje się o co chodzi.


Mstów. Jakbym tu całkiem niedawno był ;-p


Tuśmy obiadali. Bardzo dobry obiadek wciągnąłem.


Nie było tabliczki co to ale foto zrobiłem.


Tuż obok obiekt ze szlaku architektury drewnianej - Młyn w Złotym Potoku.


Pani drapała się gdzie ją nie swędzi ;-)


Ostrężnik.


Cienie się wydłużają.


Potem było dużo kręcenia i ciemności więc mało okazji do focenia. Dopiero na finiszu focę podsumowanie dnia.


Kategoria Jednodniowe


komentarze
Robak88
| 07:09 niedziela, 19 lipca 2015 | linkuj Miałem okazję być w Częstochowie z pielgrzymką. Fotka przed katedrą, to my w tych białych koszulkach ;)
poisonek
| 17:32 sobota, 18 lipca 2015 | linkuj Tomasz Sętowski --------> https://pl.wikipedia.org/wiki/Tomasz_Sętowski
Objazd tematyczny wskazany :)
limit
| 19:47 piątek, 17 lipca 2015 | linkuj amiga: Fachowcy użyli większej siły i pedał trzymał się na swoim miejscu już do końca trasy :-)
poisonek: Dzięki za info. Mural zapamiętam. Z nazwiskiem będzie gorzej. Zaś co do obiektu z modelu astronomicznego... To mówisz, że można zrobić ładny tematyczny objazd po okolicy? :-)
poisonek
| 19:19 piątek, 17 lipca 2015 | linkuj Co do tego murala to autorem projektu jest znany podobno na całym świecie częstochowski malarz Tomasz Sętowski.
A ten obiekt astronomiczny: w okolicach Janowa i Złotego Potoku są rozmieszczone w odpowiedniej skali od siebie modele wszystkich planet układu słonecznego. Trafiłeś na jeden ;)
amiga
| 09:42 piątek, 17 lipca 2015 | linkuj Zaskoczyła mnie ilość rowerzystów na JG... Nie wiem czemu, ale nie przepadam za Częstochowa... może dlatego, że kojarzą mi się z wiecznym odpustem.... Ale trasa i relacja zacna...
Ps... dalej jechał bez pedała? przynajmniej tak wygląda ze zdjęcia ;P
zapala
| 18:15 wtorek, 14 lipca 2015 | linkuj Kolejna fajna wycieczka oraz fotorelacja ;)
limit
| 21:04 niedziela, 12 lipca 2015 | linkuj A jak Twoje jeżdżenie wypadło? Będzie fotorelacja?
Mariotruck
| 17:15 niedziela, 12 lipca 2015 | linkuj Fajny balonik wywinęliście :P
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!