Klubowe Obowiązki
-
DST
60.00km
-
Teren
17.00km
-
Czas
04:29
-
VAVG
13.38km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś planowany od dawna dzień rajdu po Sosnowcu w ramach Dni Sosnowca. Wstaję na tyle wcześnie żeby rano poczyścić i przesmarować Rzeźnika po wczorajszej wyrypie. Szybko robi się ciepło i nim wyruszam po 8:00 jest już bardzo przyjemnie. Standardową trasą przez Wojkowice i Czeladź jadę pod halę sportową na Milowicach. Na miejscu zastaję Maćka i jednego z uczestników. Jestem przed 9:00 a start o 10:00 więc pustawo. Stopniowo pojawiają się jednak na początku klubowicze i uczestnicy. Przed momentem startu jest nas już kilkadziesiąt osób. Trochę znajomych ale też i sporo przyjezdnych. Ruszamy mniej więcej planowo i czerwonym szlakiem na początek do Egzotarium gdzie grupa zwiedza miejsce. W kilka osób zostajemy na zewnątrz pilnować jednośladów. Potem jedziemy pod Stadion Ludowy, gdzie znów grupa zwiedza. Ja pilnuję pojazdów i wyleguję się na słoneczku w usiłowaniu dopalenia miejsc jaśniejszych. Spod stadionu już bez większych przerw jedziemy dalej szlakiem aż na Trójkąt Trzech Cesarzy. Tam część grupy pozuje do foto przy obelisku. Kolejny punkt na trasie to Centrum Sportu na Niwce. Tu grupa ponownie ma przerwę i opowieść o historii Trójkąta. Z zapasem wody (dzień jest dość upalny) ruszamy wałem Białej Przemszy w dalszą drogę. Nim wracamy na asfalty trafia się jeden kapeć ale sprawna akcja serwisowa szybko usuwa problem. Eskortowani przez Policję w co bardziej wrażliwych miejscach sprawnie przedostajemy się na ścieżkę rowerową na ul. Kombajnistów. Wraz z ratownikiem medycznym Szymonem eskortujemy jednego z uczestników, któremu temperatura dała się we znaki i nie pozwoliła utrzymać tempa reszty grupy. Udaje nam się jednak dotrzeć na metę na Górce Środulskiej. Tu już konsumpcja napojów i kiełbasek z grilla a chwilę później konkurs slalomu między słupkami. Niestety trochę nam się przeciągnął czas przejazdu i reszty konkurencji nie było ale myślę, że i tak uczestnicy byli raczej zadowoleni zwłaszcza, że dojechali niemal wszyscy (dwie osoby odłączyły się na Ludwiku). W sumie było fajne, spokojne, spacerowe kręcenie. Coś w sam raz na regenerację po prawie trzysetce. Potem jeszcze posiedzieliśmy w gronie klubowym prawie do 17:00. Zbieramy się w końcu żegnając Waldka, który w piątek startuje do Azerbejdżanu i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę. Ja z Martyną i Marcinem jadę razem na Zagórze, gdzie Prezesowa odstawia rower i udaje się na kwadrat. Marcin zrzuca sakwę z balastem i razem kręcimy niespiesznie na Pogorię 3. Tam młyn. Napchane samochodów. Ćma ludziów. Nawet pod molo nie podjeżdżamy tylko od razu robimy zwrot na Zieloną i przez mostek na Czarnej Przemszy wbijamy na czarny szlak do Łagiszy. Po drodze jakiś wariat na motorze krosowym szaleje w tę i na zad. My spokojnie dojeżdżamy do Łagiszy i dalej jedziemy terenem aż do "86" gdzie przeskakujemy tory i wbijamy ponownie na czarny szlak dojeżdżając do Psar w okolicach restauracji "Przy Kominku". Tu się żegnamy. Marcin jedzie w prawo na Pogorię 4 a ja w lewo, do domu. Na finiszu jeszcze funduję sobie nagrodę w postaci dużej ilości słodkości by nieco się zregenerować i zawijam do domu. W sumie ładnie poleciała cała niedziela.
Przedstartowe słowo wstępne.
Liczenie.
Do Egzotarium.
TTC
Wjazd na wały Białej Przemszy w dużej grupie nie mógł być płynny. Niektórzy robili kółeczka nim się doczekali swojej kolejki :-)
Na Środuli konkurs slalomu.
Dzień z przebiegiem nienajgorszym. Za to średnia podła. Przy takich imprezach to jednak częste. Tym bardziej, że ostatnie 3-4 km w tempie niemal pieszego ze względu na eskortę. Nie o średnią czy dystans jednak dziś chodziło.
Link do pełnej galerii
Kategoria Jednodniowe