Obróć mapę albo FB to zło
-
DST
277.00km
-
Teren
40.00km
-
Czas
13:40
-
VAVG
20.27km/h
-
VMAX
59.90km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko mapa i galeria. Opis jutro.
Link do pełnej galerii
I komu tu wierzyć? GPS podsumował mnie na 277km. GPSies po wczytaniu śladu o km mniej. Dystans za Garminem.
Sprawcą soboty był Mariotruck. Zadzwonił do mnie jakoś w czwartek chyba i powiedział, że planuje dwusetkę w okolice Lublińca. Czy bym się pisał... No jak nie, jak tak :-) Zacząłem sobie już oglądać mapę i planować. Psychicznie nastawiłem się na to, że może uda się chłopaków (bo zakładałem, że Robredo też pojedzie) zaciągnąć jakoś do Bidy w Opolu. Tymczasem w piątek zadzwonił Mariusz ponownie i się pyta, czy sobie mapę oglądałem. No to mu mówię, że tak i chyba nawet coś już zacząłem podsuwać propozycje jak by tu jechać kiedy on mi mówi, żebym sobie mapę obrócił. Znaczy, że jak? No i się wydało, że Facebook to zło. Pod jego wpisem o tym, co planuje pojawiło się info, że jest "Chłosta", i że można by się spotkać na Rysiance. Że, eeee... Zacząłem na szybko mapę oglądać i wyszło, że będzie grubo. Wyzwanie. Standardowo zestaw pytań o detale i plan na sobotę ustalony.
Startujemy spod Lidla w Sosnowcu niedaleko Stawików. Tym razem skład nieco liczniejszy bo kiedy nadjeżdżam na zbiórkę na miejscu już czeka Robredo i Paweł. Chwilę po mnie pojawia się Mariusz. Powitanie i bez ociągania ruszamy w drogę. Standardowa trasa do Porąbki przez Mysłowice, Imielin, Kęty. Pora wczesna więc jedzie się dobrze choć było kilka nerwowych momentów. Dalej przez Czernichów kierujemy się w stronę Rychwałdu i Rychwałdku. Tu pierwsze zmagania z podjazdami. Całkiem sympatyczne. Potem zjazd do Jeleśni skąd przez Spotonię Wielką kierujemy się w końcu do niebieskiego szlaku, którym to częściowo wypychamy i wnosimy się pod schronisko na Rysiance. Tam trafiamy na Monikę, Grześka i Marcina, którzy w niezłym czasie przeszli "Chłostę" czyli nocny marsz z Żywca. Dłuższą chwilę odpoczywamy pojąc się i karmiąc przy jednoczesnym podziwianiu widoków, a te piękne są. Można by tu bardzo długo siedzieć. Niestety mamy plan do wykonania a już trochę obsuwy się zrobiło przez to drapanie się po niebieskim szlaku. Nie doczekawszy się pozostałych znajomych, którzy depczą w "Chłoście" ruszamy w dalszą drogę. Zjeżdżamy czarnym szlakiem do Złatnej. W Ujsołach parkujemy przy stacji benzynowej i korzystamy z okazji do zjedzenia obiadku w przyległym barze. Niedrogo, smacznie. Bardzo trafione miejsce. Przez Rajczę i Milówkę ciągniemy do Węgierskiej Górki i dalej w stronę Szczyrku pokonując kilka niedużych ale ostrych podjazdów. Jest fajnie :-) Co prawda trochę słoneczko dopieka ale da się temu zaradzić odpowiednio się nawadniając, co też czynimy dość gęsto. W Szczyrku jesteśmy już dość późno i plan, by przebijać się żółtym szlakiem przez Karkoszczonkę do Brennej i dalej do Skoczowa, porzucamy. Kierujemy się na Bielsko-Białą. Stamtąd przez Goczałkowice jedziemy do Pszczyny. Zaczynają się komary co skutecznie zniechęca do postojów. Niebieskim szlakiem ciągniemy na północ na Kobiór i dalej do Tychów. Potem Murcki, Janina i lądujemy w Mysłowicach skąd do Sosnowca rzut beretem. Niedaleko Stawików żegnamy się. Mariusz jest już prawie w domu. Paweł z Robertem ciągną do Dąbrowy Górniczej. Ja przez Będzin do domu. Tym razem bez zaginania bo i tak już późno. Wyszła fajna jazda :-) Trochę zmachany dotarłem do domu ale najważniejsze, że nogi nie odmówiły posłuszeństwa.
Imielin
Pojawiają się górki :-) Te pierwsze, które trzeba minąć.
Jeden z postojów karmieniowych.
Porąbka.
Czyżby to gdzieś tam nam trzeba było dotrzeć? ;-)
Pierwsze zauważalne podjazdy.
Obserwatorium.
Tego nie będziemy wchodzić. Nie ma mowy.
Wnoszenie, wypych na niebieskim.
Schronisko na Rysiance i część "chłostowiczów" ;-)
Widoczki są o-błę-dne!
Robimy sobie pożegnalne foto z Moniką, Grześkiem i Marcinem a potem "mniodzio" zjazd.
Tamój gdzieś na horyzoncie byliśmy.
Daleko za Bielskiem.
Pszczynę osiągamy w okolicach zachodu słońca.
Potem już foto nie robiłem bo generalnie wszyscy mieliśmy tylko ochotę na to, by jak najszybciej dotrzeć do domu. Poza tym robiło się ciemno i szkoda było czasu na pozowanie do zdjęć. Dopiero potem na finiszu robię foto pomiarów z Garmina.
Kategoria Jednodniowe
komentarze
jechaliśmy od drugiej strony, świetnym trawersem; mało wypychu, kawałek na zielonym pod Halą Pawlusią, generalnie trochę pokrążyliśmy po okolicy zaliczając najfajniejsze szlaki zjazdowe ;)