Między dżumą a cholerą czyli wybiórczo
-
DST
20.00km
-
Teren
14.00km
-
Czas
01:27
-
VAVG
13.79km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na termometrze jakieś +15. Chmurki na niebie choć przez chwilę wydawało się, że wyjrzy słońce. Na początek oddać głos w wyborach, które, jak zwykle, nic nie zmienią. Potem można było się już oddać przyjemnościom kręcenia. Na początek objeżdżam sobie od wschodu lasek gródkowski. Potem wbijam w jego północną część, której jakoś do tej pory nie złożyło się eksplorować. Całkiem fajne ścieżki tam są i bardzo przyjemny las liściasty. Zatoczywszy kilka zawijasów wybywam w stronę Gródkowa i kręcę mniej więcej w kierunku Parciny jednak tam nie dojeżdżając. Robię zwrot w stronę Wojkowic i dalej polami do Strzyżowic. Tu krótki zjazd asfaltem i podjazd terenowy w stronę Rogoźnika. Wertepkami wybywam przy Rejonowym Zarządzie Dróg z rowerzystą na plecach. Kawałek jedziemy razem w stronę Strzyżowic. On dalej asfaltem a ja w lewo w teren i dalej pod cmentarz w Strzyżowicach. Stąd już prosto na górkę paralotniarską w Górze Siewierskiej. Robię sobie chwilę postoju na wciągnięcie krztyny paliwa i jednocześnie na podziwianie panoramy. Przyglądam się też rowerkowi. Ufajdany koszmarnie bo wczorajsze deszcze rozmiękczyły błotka. Trochę przerażało mnie czyszczenie opon. Oblepione były potwornie. Zakończywszy popas zjeżdżam do asfaltu, na którym to Rzeźnik rozpędza się sporo ponad 40km/h a błotko natychmiast zaczyna lecieć we wszystkie strony załatwiając częściowo problem czyszczenia. Jednak na finiszu i tak z pół godziny zajmuje szorowanie rowerka. Niektóre rodzaje błota trzymały się wyjątkowo zawzięcie.
Kategoria Inne