Klubowo
-
DST
86.00km
-
Teren
36.00km
-
Czas
04:59
-
VAVG
17.26km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczorajszy dzień bardziej nadawał się do śmigania rowerkiem ale za to dziś było zacne towarzystwo złożone w dużej mierze z członków Cyklozy i kilku osób niestowarzyszonych acz jeżdżących z nami dość regularnie.
Na spotkanie pod fontanną przy PTTK jadę przez Wojkowice i Czeladź. Na wylocie z Wojkowic do Czeladzi przyuważam króliczka i szybko go doganiam. Rozczarowanie. Chyba nawet nie podjął walki. Szkoda. Z Czeladzi jadę na Milowice i dalej prosto pod fontannę. Na miejscu są już Dominik i Rysiek. Wkrótce potem zjawiają się pozostali uczestnicy. Robimy przedstartowe foto i ruszamy. Prowadzi Dominik. Na początek czerwonym szlakiem w stronę Trójkąta Trzech Cesarzy. Odkąd poprawili końcówkę szlaku jedzie się nim bardzo fajnie. Przedostajemy się mostem na drugi brzeg Przemszy (chyba Białej) i jedziemy w stronę Jaworzna. Trasa dla mnie zupełnie obca więc nie wiem dokładnie gdzie byłem. Kilka punktów po drodze znajomych: elektrownia, zbiorniki wodne. Przewodnictwo Dominika kończy się przy Geosferze gdzie tenże nas opuszcza. Kilka osób idzie pooglądać co też tam ciekawego jest. Potem ruszamy w stronę Bazy Nurków i robimy połówkę objazdu. Do tego momentu mamy na liczniku 2 kapcie i jedną glebę. Znad drugiego oczka "koparek" jedziemy na Sosinę. Tu dłuższa przerwa na gofry i lody. Doładowawszy akumulatory ruszamy w drogę powrotną. Celem jest Waldkowa działka, gdzie dotarłszy odprawiamy rytuały związane z grill-em czyli palenie mięsiwa, napoje dla dorosłych itp. Kiedy w wesołej atmosferze osiągamy zmierzch przychodzi pora ewakuować się do domów. Szybko też się dzielimy. Waldek ma działkę prawie pod domem więc on i jego sąsiedzi odpadają niemal natychmiast. Chwilę potem na centrum Sosnowca odbija Rysiek. W piątkę jedziemy do ronda niedaleko Placu Papieskiego gdzie na Dąbrowę Górniczą odbijają Olga i Rafał. We trójkę, Jadwiga, Grzesiek i ja jedziemy przez Plejadę w stronę Starego Będzina. Za przejazdem kolejowym przy Chemicznej żegnamy Grześka i we dwójkę, ścieżką rowerową jedziemy do nerki w Będzinie i na Zamkowe gdzie Jadwiga jest już u siebie (przy okazji sprzedaje mi cynk o kawiarni z pysznym sernikiem - sprawa do przetestowania). Żegnamy się i już solo ciągnę w stronę Łagiszy i dalej przez Sarnów do domu.
Dzisiejszy dzień bardzo fajnie spędzony. Co prawda pogoda za bardzo nie rozpieszczała i prognozowane temperatury się sprawdziły ale też i nie padało. Do jazdy warunki jak najbardziej dobre. Trochę wiatr miejscami przeszkadzał ale dało się go zwalczyć. Fajnie było się z niektórymi zobaczyć pierwszy raz od minionego roku. Nowe wydarzenia, nowe opowieści. To jest to!
Link do pełnej galerii
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...
Początki czerwonego szlaku.
Pierwszy kapeć u Ryśka i nieco nieprofesjonalne, ale za to pełne zapału, szydzenie Marcina.
Tu to już nie wiem gdzie jestem. Bunkrów nie ma ale...
Popas połączony z tyczeniem marszruty.
Asfaltu też ciut było.
Tym razem kapeć u Staśka i szydzący palec Marcina.
Geosfera.
Baza nurków już blisko.
Jazda nieco przy krawędzi.
Ledwo ich widać...
Stąd odbijamy na Sosinę.
Sosina.
Potem długo, długo nic i "zamek" w Sosnowcu.
Wynik za dziś.
Kategoria Jednodniowe
komentarze