limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZ

  • DST 43.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 20.16km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 marca 2015 | dodano: 23.03.2015

Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu termometr zeznał mocne -4. Ogląd otoczenia potwierdza pomiar bo na trawach szron. Dziś jakoś tak udało mi się pozbierać sprawniej i startuję o 6:00. W związku z tym, że wcześniej decyduję się na wrzucenie nieco terenu do przejazdu i tym samym modyfikuję trasę do pracy. Na początek 1km asfaltu by się dostać do terenu w stronę Urzędu Gminy w Psarach. Potem przeskakuję na drugą stronę ul. Wiejskiej i wbijam na kawałek szlaku rowerowego w stronę Gródkowa i dalej wzdłuż torów na Zieloną. Przez park dobijam do rondka i dalej już standardowo przez "dworzec kolejowy", gdzie czekam na szlabanie małą chwilę. Potem jeszcze foto hotelu i niespodzianki przy budowie ronda w centrum Zagórza. Dziura przewędrowała za budkę z kwiatami i zwinęli mi przejście dla pieszych przy szkole dla dorosłych. Na szczęście przedarcie się full-em przez budowę to nie problem. Na miejscu jeszcze z zapasem minutek.


Wbijam w teren.


Panoramka na lasek gródkowski i "Dorotkę".


Przemykam pod "86".


Czekam aż mi otworzą.


A hotel rośnie.

Po pracy pogoda całkiem sympatyczna (choć do jazdy w krótkich gaciach to jeszcze ho..hoo...hooooo...). Rzeźbię w stronę Plejady (przez 3 rondka) i potem w stronę kościoła na Pogoni gdzie wbijam na ścieżkę w stronę Będzina. Wkurzali mnie dziś piesi. Łazili po części dla rowerów mając wszystko gdzieś. Przed jedną siksą musiałem na dart hamować bo lazła jakby była sama we wszechświecie. To na odcinku tylko od kościoła do uniwerku. Potem jakoś bardziej kumate ludzie się trafili. Osiągnąwszy nerkę w Będzinie przebijam się przez Zamkowe w stronę lasu grodzieckiego. Ktoś wie może co to się buduje obok leśniczówki? "86" przeskakuję na światłach i przy restauracji wbijam na żółty szlak którym wiozę się kawałek. Szkoda, że nim zwózkę drewna robili bo zryty i pełen patyków, na które trzeba uważać żeby nie stracić szprych albo przerzutki. Szlak porzucam kierując się w stronę "klinkierówki" i finisz asfaltem do domu. Tu trochę zabawy z Niebieskim żeby mu w końcu ustawić przerzutkę na przodzie jak trzeba i kurs do wsiowego Lewiatana. Wymoczony w benzynie łańcuch wymaga jeszcze smarowania bo na krótkim dojeździe dosyć żałośnie popiskiwał. Zrzuciwszy pełne sakwy w domu robię szybki oprysk i jeszcze kilkaset metrów testu. Jest dobrze na ile może być po przesiadce z mięciutkiego full-a na twardego hardtaila.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!