66 % Terenu
-
DST
35.00km
-
Teren
23.00km
-
Czas
02:12
-
VAVG
15.91km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś małe kółeczko z zamysłem maksymalnego jeżdżenia w terenie. Plan wykonany na około 66%. Kółeczko jeszcze do poprawienia tak by zwiększyć % terenu. Nic oczywiście nie zaszkodzi jeśli też nieco uda mi się je wyciągnąć. Innymi słowy jest temat do dalszego opracowywania :-)
Start dziś zdrowo po 12:00 przy +14 na termometrze. Bardzo przyjemne warunki. Pierwszy teren już po niecałym kilometrze (albo dopiero). Kierunek Wojkowice. Tu jest do poprawienia kawałek. Mam pewnego plana i może uda się sprawę lepiej rozegrać. Z Wojkowic przebijam się terenem do Rogoźnika. Tu są bardzo fajne pagórki ze zjazdami i podjazdami, na których mam okazję przećwiczyć fulla :-] Idzie jak prawdziwy Rzeźnik. Na niektórych zjazdach nawet kuszę się o dokręcanie, co na Błękitnym groziło katastrofą. "Miętka" rama, to jednak "miętka" rama. Bierze na siebie takie rzeczy, na których hardtail staje albo w najlepszym razie mocno rzuca. Jednak będę musiał nieco popracować nad podjazdami bo na finiszu coś mnie nogi nieco bolały. Znaczy się za dużo uczucia musiałem wkładać w kręcenie.
W Rogoźniku również trochę asfaltu ale też i dużo zjazdów. Na koniec przez tamę na zbiorniku wbijam w teren wzdłuż jeziorka i ciągnę nim aż do Twardowic. Tu znów kawałek asfaltu by wbić w teren, który ostatecznie doprowadza mnie do Dąbia. Po drodze płoszę zwierzynę łowną. Ostatnio to dość częste. Podejrzewam, że mogła to być nawet ta sama ekipa sarenek co kilka dni temu na Warężynie się przede mną zwijała. W Dąbiu znów kawałek asfaltu nim dotarłem do terenu, który zaprowadził mnie do Dąbia-Chrobakowego gdzie ponownie doświadczam asfaltu. Tu terenem przebijam się do Malinowic i asfaltem obok szklarni, które to zimą produkowały kosmiczną łunę na niebie, docieram do terenu prowadzącego mnie do lasku za Urzędem Gminy Psary. Stąd obok restauracji "Przy Kominku" wbijam na szlak czarny w stronę lasu gródkowskiego i porzucam go odbijając na zachód w stronę Psar. Tu jeszcze badam mały skrót i ostatecznie wybywam na asfalt niedaleko wsiowego Lewiatana dociągając nim do domu. Miałem plan nieco dalej zajechać ale po jakichś 30km odezwał się śmietnik z info, że rezerwy się kończą i czas zawijać po paliwo. Dzionek jednak bardzo przyjemny. Wertepki są o tyle fajne, że mało na nich ludzi co ma swój urok.
Pierwszy podjazd.
Niby szaro, niby buro a jednak w słoneczku i takie okoliczności przyrody mają swój urok.
Rzeźnik wygrzewający się na słoneczku pod brzózkami ;-)
Rogoźnik w dole czyli będzie zjazd :-]
Jak to się zazieleni to ścieżkę znajdą tylko wtajemniczeni ;-)
Ujście jakowegoś cieku wodnego do zbiornika Rogoźnik. Taka mała panoramka.
Rzeźnik ponownie leniwie wygrzewa się na słoneczku. Tym razem w drodze do Twardowic.
Gdzieś w drodze do Dąbia ponownie płoszę zwierzynę.
Tu był fajny zjazd :-)
A i tu niezły. Nimże wybyłem obok szkoły w Dąbiu.
Producenci kosmicznej łuny na zimowym niebie.
Wynik za dzień.
Kategoria Inne
komentarze