limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

  • DST 48.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 19.33km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 marca 2015 | dodano: 20.03.2015

Uczciwe -2 łącznie ze szronem na trawie. Kolejny dzień ładne słoneczko i na tle ostatnich dni to brak wiatru. Start mocno obsunięty - 6:18 - z powodu tego, że zauważyłem dziwną miękkość tylnej oponki na Rzeźniku. Chwilę zajęło mi dobijanie ręczne luftu. W związku z obsuwą nie pozostało mi nic innego jak jechać tylko ciut poniżej granicy zagotowania się. Dzięki temu (oraz sprzyjającym sytuacjom na skrzyżowaniach) udaje się nadrobić czas i na miejscu ląduję z zapasem minuty pomimo tego, że zrobiłem postój na foto hotelu. Dziura obok przystanku na Zagórzu zniknęła.




















Ten tydzień bardzo stabilny jeśli chodzi o warunki atmosferyczne bo po pracy powtórka z wczoraj czyli słoneczny dzień z nieznacznym wiaterkiem. Jeszcze do kompletu piątek więc trzeba obowiązkowo powrót pozaginać. Na początek spod fabryki terenem w stronę Dąbrowy Górniczej i dalej pod molo na Pogorii 3. Nikogo znajomego, króliczki niemrawe więc porzucam zbiornik, który niedługo będę już całkiem omijał ze względu na inwazję jaka nastąpi. Terenem za działkami ROD "Przemsza" przebijam się do tamy na Pogorii 4 i robię inspekcję odcinka przy RZGW. Ładnie wypełniony i ubity ale jeszcze bez asfaltu czy kostki. Objeżdżając RZGW terenem jadę w stronę Ratanic i wbijam na asfalt. Niespiesznie kręcę sobie wzdłuż zbiornika, biorę zakręt w prawo, jak prowadzi asfalt i nagle decyduję się na odbicie jednak na wprost, w teren. Jeszcze tamtędy nie jechałem i czas by w końcu dowiedzieć się co tam jest. A jest fajna, terenowa dróżka miejscami zryta chyba przez dziką zwierzynę (ewentualnie quady co na jedno wychodzi). Po drodze przepłaszam sarenkę. Chwilę dalej znów (być może nawet to ta sama). W sumie ścieżyna prowadzi mniej więcej równolegle do asfaltu wzdłuż P4 i wychodzi nieco przed kamieniem pamiątkowym. Dalej poboczem dociągam do mostku i odbijam na Warężyn. Asfaltem jadę do Dąbia (zaliczając po drodze aromaterapię z fermy). Przy szkole przypomina mi się, że kiedyś zjeżdżałem tu polną dróżką ale jakoś nie bardzo miałem w pamięci gdzie ona się zaczynała na drugim końcu, doszedłem więc do wniosku, że dziś jest dobry dzień by sobie przypomnieć. Tak też i zrobiłem. Podjazd niezbyt długi, przeciętnie stromy ale i tak musiałem w końcu zsiąść bo trafiłem na odcinek zarośnięty krzakami chyba głogu i przedarcie się przez niego wymagało nieco gimnastyki. Tak kręcąc się po polach między Dąbiem, Goląszami, Brzękowicami robię jeszcze kilka zjazdów i podjazdów by w końcu wybyć w Górze Siewierskiej obok nowego osiedla. Stamtąd przy maszcie GSM przebijam się na górkę paralotniarską. Jeden lotnik wystartował i odleciał w siną dal. Drugi pakował paralotnię a trzeci ruszam w drogę powrotną pickupem. Chwilę tylko zarzuciłem okiem na widoczki. Dziś nieszczególne. Wszystko jakieś takie zamglone. Zjeżdżam terenem pod cmentarz w Strzyżowicach i stąd już tylko szybki zjazd asfaltowy do domu. Bardzo przyjemnie się kręciło powrót. Wróży on całkiem przyjemny jutrzejszy dzień, który planuję spędzić maksymalnie na jeździe terenowej :-) Ktoś chętny zabrać się ze mną?


Kategoria Praca


komentarze
Mariotruck
| 05:44 sobota, 21 marca 2015 | linkuj wybrał bym się, ale dziś z młodym jedziemy na orient do Kosmy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!