limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPND

Poniedziałek, 29 grudnia 2014 | dodano: 29.12.2014

-5 na wstawaniu i na starcie czyli termicznie stabilnie. Jakiś kwadrans przed startem jezdnie czarne. Wychodzę i niespodzianka. Zaczyna sypać śnieg i to dość gęsty. Jednak byłem zdeterminowany by do pracy dotrzeć rowerkiem i inna opcja nie wchodziła w grę. Ruszam o 5:40. Na drogach pustawo ale raczej tego się spodziewałem bo pora wczesna a do tego pewnie sporo osób wzięło urlopy. Dzięki temu jedzie się dość spokojnie i przyjemnie pomimo zacinającego śniegu. Na miejscu z zapasem 15 minut i w zasadzie niezmarznięty.

Po pracy bez gięcia standardem pod molo na Pogorii 3. Puściutko tam teraz. Może to przez ten wiatr z północy. Sam musiałem się z nim trochę poszarpać w drodze powrotnej. Obok Świątyni Grillowania przebijam się na Pogorię 4 i dalej przez Sarnów do domu. Dzięki spadłemu śniegowi jest o wiele jaśniej choć faktycznie dzień nie jest specjalnie dłuższy. Tempo spacerowe żeby się nie zagotować ale też i nie zmarznąć. Na finiszu jedynie tradycyjnie nieco wychłodzone palce u stóp. To już będzie chyba wiecznie niedogrzany kawałek organizmu :-/ Poza tym powrót całkiem przyjemny. Jeszcze nie jest ślisko.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 16:40 poniedziałek, 29 grudnia 2014 | linkuj Wypatrywałem Cię na P3. Nawet jakieś ślady rowerka były ale generalnie pusto. Dzięki za życzenia i wzajemnie dużo zdrowia do śmigania przez kolejny roczek :-)
Mariotruck
| 14:14 poniedziałek, 29 grudnia 2014 | linkuj Eh....ja mam jeszcze wolne i niestety ....mało kręcę :( Może jutro gdzieś wybędę rozprostować stare kościory :)
Ale wczoraj było całkiem fajnie :)
Powodzonka i bezpiecznej jazdy i
SZCZĘŚLIWEGO KRĘCONEGO NOWEGO ROKU !!!!! :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!