limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPONDZ

  • DST 54.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 18.62km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 grudnia 2014 | dodano: 12.12.2014

+1. Jezdnia przed domem pokryta kryształkami lodu skrzącymi się w świetle latarni. Czyli możliwość obecności śliskich powierzchni. Testy hamowania wykazują, że faktycznie przyczepność ograniczona. Znaczy się trzeba będzie uważać. Jednak na jezdniach bardziej uczęszczanych jest lepiej. Mokro. Start 6:05. Po drodze trochę wiatru ale niezbyt przeszkadzającego. Spokojny, bezproblemowy dojazd do pracy pomimo tego, że 10 min. różnicy w godzinie startu robi też dużą różnicę w natężeniu ruchu. Po drodze ładny spektakl kolorystyczny przed wschodem słońca. A w ogóle to piątunio :-)

Po pracy o wiele przyjemniej na dworze niż rano. Chodziło mi pogłowie zagięcie powrotu znaczniejsze niż ostatnimi czasy i tak też uczyniłem. Na początek pod molo na Pogorii 3. W drodze do Piekła słoneczko robi ładny spektakl, który próbuję utrwalić na foto ale obawiam się, że znów to nie będzie wyglądało jak oczy widziały. Potem asfaltem objeżdżam Pogorię 4 do Wojkowic Kościelnych i dalej przez Preczów, Toporowice, Dąbie, Goląszę Dolną i Strzyżowice dobijam do domu. Wiaterek wiał mniej więcej z południa ale nie był jakoś specjalnie uciążliwy. Dłuższe postoje nie wchodziły jednak w rachubę. Wymiana baterii w światełkach na tyle i już poczułem, że nie jest zbyt fajnie.
W domu dłuższa przerwa na małe conieco i coś ciepłego do picia a potem większe sakwy lądują na Srebrnej Strzale i robię jeszcze zagięcie do wsiowego Lewiatana.
Bardzo fajnie się toczyło na powrocie. Szkoda tylko, że ciemno bo nie ma na co za bardzo patrzeć i droga jest po prostu nudna.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!