limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPND

  • DST 35.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 18.26km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 grudnia 2014 | dodano: 05.12.2014

-3. Suche jezdnie. Podmuch nieco przeszkadzający ale niezbyt silny. Kręcenie ze względu na warunki nieco mniej intensywne, po prostu takie by nie marznąć i się nie przegrzewać. Start 5:53. Na miejscu z zapasem 10 minut. Tomka spotykam nieco dalej niż wczoraj :-) Przejazd spokojny.


Hotel chyba w końcu zaczyna się piąć w górę.

Organizm zaczął dawać znaki osłabienia odporności. Objawy udało się spacyfikować ale osłabienie jest odczuwalne. Powrót spacerowym tempem bez wyginania. No, prawie bez wyginania. Mec, Środula, Stary Będzin, nerka, Łagisza, Sarnów. Wygięcie przez Sarnów zamiast przez Gródków bo tam spokojniejsza droga a wiele dalej nie jest. Przy obecnie panujących temperaturach piętą achillesową nieustannie pozostają stopy. Trudno jest sprawić by odczuwały komfort termiczny. Gdyby nie ten drobny element to jazda byłaby nawet całkiem przyjemna. Nie powiem, że powrót był dziś spokojny. Nie do końca, przynajmniej. Jakiś jełop w furgonetce wyprzedzał mnie dużo za blisko. Miałem wrażenie, że nawet pół metra nie było. No i tradycyjnie mnóstwo buraków ze źle ustawionymi światłami.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!