DPND
-
DST
35.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
18.26km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
-3. Suche jezdnie. Podmuch nieco przeszkadzający ale niezbyt silny. Kręcenie ze względu na warunki nieco mniej intensywne, po prostu takie by nie marznąć i się nie przegrzewać. Start 5:53. Na miejscu z zapasem 10 minut. Tomka spotykam nieco dalej niż wczoraj :-) Przejazd spokojny.
Hotel chyba w końcu zaczyna się piąć w górę.
Organizm zaczął dawać znaki osłabienia odporności. Objawy udało się spacyfikować ale osłabienie jest odczuwalne. Powrót spacerowym tempem bez wyginania. No, prawie bez wyginania. Mec, Środula, Stary Będzin, nerka, Łagisza, Sarnów. Wygięcie przez Sarnów zamiast przez Gródków bo tam spokojniejsza droga a wiele dalej nie jest. Przy obecnie panujących temperaturach piętą achillesową nieustannie pozostają stopy. Trudno jest sprawić by odczuwały komfort termiczny. Gdyby nie ten drobny element to jazda byłaby nawet całkiem przyjemna. Nie powiem, że powrót był dziś spokojny. Nie do końca, przynajmniej. Jakiś jełop w furgonetce wyprzedzał mnie dużo za blisko. Miałem wrażenie, że nawet pół metra nie było. No i tradycyjnie mnóstwo buraków ze źle ustawionymi światłami.
Kategoria Praca