DPNDZ
-
DST
42.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
19.84km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+3. Suche jezdnie. Miejscami lekkie zamglenia. Chyba trochę wiatru na twarz ale jeśli nawet, to niezbyt mocnego. Generalnie, jak na prawie grudzień, to warunki do jazdy bardzo sympatyczne. Trochę nawet się przegrzałem :-) Start w oknie - 6:05. Na miejscu równo o 7:00. Trochę zamarudziłem przy foto hotelu. Aparat miał problem z ostrością. Tło ciemne, na budowie pracujące mocne światła, pomiędzy mną a reflektorami lekkie mgły. Musiałem kilka podejść zrobić żeby jedno chociaż wyglądało jako tako. Dla mnie generalnie dziś dojazd spokojny choć po drodze akcja dosyć dziwna mi się w oczy rzuciła. Zjeżdżałem z górki obok DorJan-a w stronę Zagórza. Po drodze jest przejście dla pieszych ze światłami. Widzę z daleka, że włącza się żółte a obok mnie śmignęła Corsa i ciśnie jakby chciała zdążyć jeszcze przed czerwonym. Nawet jak już było czerwone to jeszcze cisnęła. Dopiero przed samymi pasami hamuje z piskiem opon. Może kierowca liczył, że jak nikogo na pasach nie będzie to na czerwonym przeleci? Nie wiem. Generalnie chyba jakiś furiat za kierownicą bo jak tylko się zielone zrobiło to sobie na starcie oponami popiszczał.
Po pracy standardem na molo przy Pogorii 3 (z hakiem przy ścianie płaczu). Potem na Piekło i dalej przez Preczów i Sarnów do domu. Tu zmiana sakw i jeszcze zagięcie do wsiowego Lewiatana. Znów okazało się, że chłopaki pojechali koparką gdzieś po kablach od internetu i nie da się płacić kartą. Jednak od extra kilometrów wybawiła mnie wcześniejsza wizyta przy ścianie płaczu. Popołudniowo-wieczorne jeżdżenie w równie przyzwoitych warunkach jak rano.
Kategoria Praca