limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDNZOD

  • DST 45.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 20.15km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 października 2014 | dodano: 29.10.2014

Termometr zeznał dziś, że -1. Na wyjeździe sprawdziłem przyczepność i na szczęście okazało się, że jest dobrze. Dalej mgły. Start dziś zdecydowanie poza oknem - 6:19. Przejazd spokojny. Po drodze nie widziałem ani jednej stłuczki.

Po pracy na początek na Aleję Róż pstryknąć hotel w jakichś ludzkich warunkach. Niestety nie były najlepsze bo niemal naprzeciw miałem słońce. Coś tam jednak wyszło. Potem z lekkim gięciem po Dąbrowie Górniczej przebijam się na Mydlice i dalej przez Warpie do serwisu w Będzinie. Uzupełniam rezerwy smaru do łańcucha i przez Zamkowe, Grodziec i Gródków wracam do domu. Tu zmiana sakw na większe i robię kółko do wsiowego Lewiatana. Balast ładnie spakowany, wyciągam kartę żeby zapłacić a tu hasło, że nie da rady. Jak nie da rady? - pytam. No nie da. Podobno gdzieś koparką pojechali po kabelkach, siadł internet i terminal nie działa. No pięknie. Zostawiam spakowane sakwy w sklepie i robię zagięcie do bankomatu pod Urząd Gminy. Na szczęście ten chyba działa na innych kabelkach bo wydaje gotówkę. Wracam do Lewiatana i już z balastem do domu. Takim to sposobem pojeździłem sobie dziś ciut więcej niż planowałem. Generalnie bardzo przyjemnie się jeździło nawet w ciemnościach.

Się mi jeszcze przypomniało, że dziś znowu widziałem ofiary ciężkiego buta czyli potłuczone samochody. Tym razem na nerce w Będzinie na wjeździe od strony stadionu stały sobie 2 autka z obrażeniami charakterystycznymi dla typowego wjazdu w tył.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!