DPZD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
20.19km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+1. Mgły takie jak wczoraj (podobno to wina wyżu znad Rosji, Mister Maciarewicz pewnie niedługo zwoła komisję albo konferencję w tej sprawie). Dziś widziałem pierwsze ofiary niestosowania się do warunków na drodze. Pierwsza okazja była w Łagiszy niedaleko Kreisela. Po lewej na poboczu jakiś kombiak z rozwalonym przodem. Po prawej też coś stało ale nie zdążyłem przyuważyć co ma rozwalone. Potem tradycyjnie jakiś jełop wyprzedzał mnie na łuku w parku na Zielonej. Drugi komplet ofiar miałem okazję spotkać pod wiaduktem na zjeździe z Alei Róż w stronę Zagórza. Właśnie parkowała tam laweta. Laweciarze i blacharze dziś zarobią. Od Mortimera przeniosłem się na "ścieżkę rowerową" bo na Zagórzu mgła była o wiele gęściejsza niż na już przejechanym odcinku. Jako, że start był w oknie - 6:10 - to i na mecie z zapasem kilku minutek. Generalnie spokojna przejazd. Byłby nawet przyjemny, gdyby nie ta wilgoć w powietrzu. Hotelu nie fociłem bo kompletnie nic nie było widać.
Miałem rację, że laweciarze i blacharze dziś zarobią :-) Daleko z pracy nie odjechałem jak znów miałem okazję podziwiać "kierowników" i "kierowniczki" w akcji. Tzn. było już po akcji a ślady ich dokonań stały wokół miejsca zdarzenia czyli na skrzyżowaniu Lenartowicza i Paderewskiego. Biały cienki ze zmasakrowanym przodem w zatoczce, coś na lawecie na chodniku i nieco dalej jeszcze jeden z rozwalonym przodem. Oczywiście policja i całkiem spory korek. Ja spokojnie dalej przez Mec, Środulę i Stary Będzin do Kauflanda. Potem już przy szarówce przez Łagiszę i Sarnów do domu. Tamtędy dalej ale za to droga spokojniejsza. Całkiem przyjemnie się kręciło powrót.
Kategoria Praca
komentarze