limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Piątek, 3 października 2014 | dodano: 03.10.2014

Coś koło +8. W trakcie jazdy wrażenie jakby trochę w gębę wiało. Dywan chmur już wyżej, cieńszy i dziurawy więc też szybciej zrobiło się jasno. Start dziś poza oknem - 6:20. Ruszam Srebrną Strzałą ale na pierwszych 400m słyszę jakieś nowe stukanie w okolicach tylnego koła. Zatrzymuję się na przystanku i robię pobieżny ogląda ale na oko nic nie widać. Że jestem jeszcze blisko domu to zawracam, wyciągam Błękitnego, przerzucam na niego kokpit i sakwę i ruszam ponownie - 6:26. Z czasem jestem już tak w czarnej..., że szkoda gadać. Zakładam przynajmniej 10 min. spóźnienia ale mimo tego kręcę z uczuciem. Spodziewałem się, że podziurawione chmury dadzą ładny efekt przy wschodzie słońca ale cudów nie było. Jedyny postój na foto to tradycyjnie by zrobić ujęcie budowy hotelu. Przejazd dziś w sumie dość sprawny i na miejscu z obsuwą 7 min.

Trochę mi smaka na świeżo wędzoną rybkę Noibasta zrobił ale skończyło się na tym, że jednak po pracy nie pojechałem w stronę Przeczyc. Przyczyna była zaś taka, że brakło mi już przestrzeni ładunkowej. Teraz jeżdżę z nieco mniejszymi sakwami i resztę wolnego miejsca zajęły dziś ciuchy do prania, jakie zabrałem z pracy. Rybkę bym musiał na miejscu wciągnąć. Tak więc powrót bez większego gięcia do domu. Standard na molo, potem Piekło, kawałek wokół P4 do Preczowa i dalej przez Sarnów do domu. Chmurki znów się zamieniły w równy dywan tyle, że wyżej zawieszony niż poprzednio. Troszkę powiewało. Powrót spokojny i generalnie dość przyjemny.


Kategoria Praca


komentarze
Mariotruck
| 08:43 piątek, 3 października 2014 | linkuj U mnie było rano 10° ;-) Ale rzeczywiście do P4 myślałem że będą fajne widoczki do focenia , ale zaraz przyszły chmury i kicha :-(
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!