limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 39.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 18.28km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 września 2014 | dodano: 01.09.2014

I powrót do rutyny. Start nieco poza krawędzią okna - 6:18. Na termometrze +14. Jezdnie jeszcze w większości mokre po wczorajszych burzach, a na niebie chmurki. Nogi niewygrzane po wczorajszym śmiganiu w deszczu podają tak sobie. Generalnie jechało się jednak przyjemnie. Ruch na drogach jakby nieco większy.

Wyłazi weekendowe hasanie. Nim wyszedłem z pracy zadzwonił Prezes. Chciał pokręcić trochę bo miał luźną chwilę i mógł mnie kawałek w stronę domu holować. Umawiamy się koło Orlenu na Zagórzu i powolutku chodnikami, gadając, jedziemy w stronę Mortimera i dalej brzegiem Redenu na molo przy Pogorii 3. Tam pustki jakich dawno nie było za dnia. Chwilę potem tak mi się coś widzi, że jeden z nadciągających od Pogorii 4 rowerzystów to chyba Mario. I się nie mylę. Hamuje z fantazją. Witamy się i chwilkę poświęcamy na rozmowę. Jednak we trzech nie pokręcimy bo Mariusz umówiony z Dominikiem po odbiór korby więc wkrótce się żegnamy. Z Marcinem jedziemy przez Zieloną i mostek na Czarnej Przemszy do Preczowa korzystając z kawałka terenu. Dalej do Sarnowa. Przy skrzyżowaniu przed światłami zatrzymujemy się na chwilę rozmowy o sprawach klubowych, które warto by na najbliższym spotkaniu ruszyć. Marcin odbija na Łagiszę a ja dalej do swojej wiochy. Zaginam pod Urząd Gminy sprawdzić godziny pracy i jadę wertepkami do Strzyżowic. Tu mnie jeszcze nachodzi chęć na uczciwy kawałek sernika więc doginam do piekarni. Z nagrodą prosto do domu. Dziś raczej spacerowe kręcenie. Nogi jeszcze dają znać, że w góry trzeba było się wybrać po uprzednim treningu a nie tak z marszu. Jak odeśpię i się wygrzeję powinno być już ok.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!