DPD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:37
-
VAVG
21.65km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+16 ale po wczorajszych opadach wrażenie rześkości. Na niebie dywan chmur. Bez deszczu. Wiaterek. Start poza oknem - 6:21 i duży opór na jazdę. Dodatkowo po drodze niewspółpracujące światła, rozlewisko na Zielonej i szlaban przy przejściu dla pieszych na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej. Wszystko to sprawia, że na miejscu z 6-cio minutową obsuwą. Przynajmniej przejazd spokojny.
Od kilku już dni coś strzela Srebrnej Strzale w kościach. Nabieram podejrzeń, że to może być znów złamana ośka w tylnym kole. W związku z tymi podejrzeniami decyduję się na powrocie zahaczyć o serwis i zweryfikować je. Przez Mec, Środulę i Stary Będzin docieram do serwisu. Ich diagnoza jest niestety zgodna z moimi podejrzeniami jednak Strzały nie zostawiam na operację bo na szybko ośkę by wymienili ale gdyby się okazało, że jest coś więcej to bym musiał rowerek zostawić i wracać zbiorkomem. Decyduję się wrócić na rannej Strzale i przyprowadzić ją rano w poniedziałek. W międzyczasie sprawdzę sobie zapiski czy przypadkiem czegoś jeszcze nie trzeba obejrzeć i ewentualnie wymienić. Zrobię też ogląd szczegółowy przy czyszczeniu. Mam wrażenie, że chyba też suport będzie walnięty bo też irytująco coś w jego okolicach pstryka. Jak już to będę ruszał to pewnie też wymienię wolnobieg z łańcuchem żeby mieć za jednym zamachem spokój. Nieco delikatniej kręcąc wracam przez Łagiszę i Sarnów do domu. Niby mówili mi żebym już za mocno nie katował rowerka w czasie jazdy ale nogi jakoś tak same się rozkręcały i wcale nie jechałem spacerowo. Na dworze pochmurno i bez upałów ale jeszcze dość przyjemnie. Jednak chyba już należy się zacząć powoli przyzwyczajać do myśli, że lato rychło będzie historią.
Kategoria Praca