limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 17.65km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 sierpnia 2014 | dodano: 12.08.2014

+16. Pochmurno ale raczej odczuwalnie przyjemnie. Dziś wstawanie mocno oporne i start przez to sporo poza oknem - 6:26. Przed startem jeszcze trochę pokapałem łańcuch smarem żeby nieco uspokoić sumienie, że rowerek jakoś tam serwisowany. Niestety coś gdzieś w czasie jazdy czasem stuka i zastanawiam się czy sypie się suport czy coś w tylnej piaście. Cóż... rozsypie się, to będę wiedział. Oby tylko na powrocie do pracy a nie na dojeździe. Ruch na drogach inny niż normalnie podczas jazdy a różnica w czasie tylko 6 minut. Przejazd spokojny. Na miejscu obsunięty jakieś 12 min. :-(

Po pracy powrót zagiąłem sobie przez teren błąkając się nieco po lesie zagórskim i wypadając ostatecznie przy cmentarzu na Kazimierzu. Stamtąd bez gięcia w stronę Pogorii 3 i dzikim przejściem przeskok na Pogorię 4. Jakoś tak bardzo mi się nie chciało jechać i tempo mocno spacerowe. Jednak w Preczowie wyprzedza mnie parka króliczków w ciuchach WELTOUR-a i tak mi się jakoś nagle zachciało jechać. Ustawiłem się tak z 5m za nimi i nieco żwawiej potoczyłem się do świateł w Sarnowie. Tam się nieco odsunęli ode mnie bo mi się auta powciskały ale jak zacząłem się zbliżać to mi odjechali do Malinowic czyli mnie zupełnie nie po drodze. I znowu mi się wyłączyła chęć do jechania. Resztę drogi, noga za nogą, do wsiowego Lewiatana, gdzie wpadam na małe zakupy i ostatni kilometr do domu też spacerowo. Jakiś ten dzień dziś nędzny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!