DPD
-
DST
40.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:16
-
VAVG
17.65km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+16. Pochmurno ale raczej odczuwalnie przyjemnie. Dziś wstawanie mocno oporne i start przez to sporo poza oknem - 6:26. Przed startem jeszcze trochę pokapałem łańcuch smarem żeby nieco uspokoić sumienie, że rowerek jakoś tam serwisowany. Niestety coś gdzieś w czasie jazdy czasem stuka i zastanawiam się czy sypie się suport czy coś w tylnej piaście. Cóż... rozsypie się, to będę wiedział. Oby tylko na powrocie do pracy a nie na dojeździe. Ruch na drogach inny niż normalnie podczas jazdy a różnica w czasie tylko 6 minut. Przejazd spokojny. Na miejscu obsunięty jakieś 12 min. :-(
Po pracy powrót zagiąłem sobie przez teren błąkając się nieco po lesie zagórskim i wypadając ostatecznie przy cmentarzu na Kazimierzu. Stamtąd bez gięcia w stronę Pogorii 3 i dzikim przejściem przeskok na Pogorię 4. Jakoś tak bardzo mi się nie chciało jechać i tempo mocno spacerowe. Jednak w Preczowie wyprzedza mnie parka króliczków w ciuchach WELTOUR-a i tak mi się jakoś nagle zachciało jechać. Ustawiłem się tak z 5m za nimi i nieco żwawiej potoczyłem się do świateł w Sarnowie. Tam się nieco odsunęli ode mnie bo mi się auta powciskały ale jak zacząłem się zbliżać to mi odjechali do Malinowic czyli mnie zupełnie nie po drodze. I znowu mi się wyłączyła chęć do jechania. Resztę drogi, noga za nogą, do wsiowego Lewiatana, gdzie wpadam na małe zakupy i ostatni kilometr do domu też spacerowo. Jakiś ten dzień dziś nędzny.
Kategoria Praca