DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:35
-
VAVG
22.74km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+15. Jak wstawałem to było pochmurno ale sucho. Kiedy zaczęło padać było już za późno by się wybrać na zbiorkoma i zdążyć na czas. Co pozostaje? Oczywiście: rower! :-] Jakaś dziwna radość dziś mnie brała na samą myśl o przedzieraniu się w deszczu. Te niedowierzające gęby na przystankach i w konserwach. Pani Kierowca z "182" aż chciała się zatrzymać i popatrzeć jak się przebijam przez rozlewisko przy stadionie na Zagórzu :-) Gładko poszło tylko mogłem wpaść w to z mniejszą prędkością bo trochę bryzgi na zadek leciały. Ale poza tym spoko. Spoko było też dlatego, że widząc co jest za oknem użyłem patentu z Decathlonu pod postacią kapci do chodzenia w wodzie. Od spodu gruba guma o niezłej przyczepności, od góry trochę pianki i siatka. Co się do środka wlało, to zaraz wypływało. I nawet nie było w stopy zimno. Tak więc za nic miałem większe i mniejsze kałuże, rozlewiska i płynące strumienie i rzeki. Czasem tylko stojąc na światłach wyciskałem z rękawów nieco wody by lżej było o te kilka gram. Poza tym tempo miałem na tyle dobre, że wyjeżdżając 6:16 na miejscu byłem jeszcze na kilka minut przed 7:00. Miodzio zupełnie bez rzeźni :-)
Kolor chmur na powrocie był taki, że niemal pewny byłem, że na sucho nie dojadę. Z tego też powodu bez gięcia. Standardem przez Mortimer na molo przy Pogorii 3 i dalej wzdłuż zbiornika do dzikiego przejazdu przez tory na Pogorię 4 i przez Preczów i Sarnów do domu. Moje obawy, że zostanę zlany jednak się nie sprawdziły. Tylko kilka drobnych kropel po drodze spadło. Na wiosce musiało padać nim dojechałem bo asfalty pod domem mokre. Na Pogorii 3 pusto jakby środek zimy był. Tylko kilku wędkarzy i najbardziej odporni na wodę biegacze i rolkarze oraz kilku rowerzystów.
Kategoria Praca
komentarze