DPOD
-
DST
70.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
03:12
-
VAVG
21.88km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+15. Trochę chmurek. Start 6:10. Przejazd byłby spokojny gdyby nie jeden spaliniarz, który prawie mnie dojechał jak objeżdżałem zapadniętą kratkę ściekową przy stacji benzynowej naprzeciw Expo Silesia. Podejrzewałem, że może spróbować. Następnym razem jak tylko będę miał choćby cień podejrzenia, że coś takiego może mieć miejsce od razu wyjeżdżam na środek swojego pasa.
Po pracy zaskakująco przyjemna pogoda. W sam raz by nieco wygiąć powrót do domu. Na początek standardem pod molo na Pogorii 3. Rzut oka czy nie ma kogoś znajomego i po negatywnej weryfikacji ruszam w stronę Pogorii 4 przy użyciu dzikiego przejazdu przez tory. Skręcając przy "Dębach" na P4 przelatują przez strefę rozbitej butelki prawdopodobnie po piwie. Wydawało mi się, że tym razem się udało. Żwawą "okołotrzydziestką" sprawnie przemieszczam się do Wojkowic Kościelnych. Że mi się dobrze kręciło to zamiast zbić od razu na Marcinków skręcam na Podwarpie. Wciąż dobrze się kręci więc wpadam na szlak w stronę Siewierza i nimże docieram do tegoż miasta. Bez zatrzymywania wbijam w las i ciągnę nim do Zadzienia. Nim jednak z lasu wyjechałem moją uwagę przykuła jakaś dziwna miękkość w tylnym kole. Zatrzymałem się, obmacałem i doszedłem do wniosku, że jest kapeć. W oponie znajduję kawałek szkła dzięki dziurze wypatrzonej w dętce. Czyli jednak nie udało się bezstratnie butelki przejechać. Łatam na poczekaniu (jakoś nie mogę się zabrać do poklejenia zapasu choć powtarzam sobie ciągle, że trzeba by) samoprzylepką i jadę dalej do Mierzęcic. Tam skręcam do Nowej Wsi i podjazdem ciągnę do Twardowic. Stamtąd do Góry Siewierskiej i doginam przez Strzyżowice do 70 km.
Kategoria Praca
komentarze
limit> no takie wyginanie to jest coś - ja z tego robię "wycieczkę", a Ty sobie zaginasz na powrocie :D