DPDZ
-
DST
39.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
19.50km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+15 na starcie. Mokro i pochmurno. Wyjeżdżam dość spóźniony ze względu na poranny serwis kapcia w Srebrnej Strzale, którego to nie uskuteczniłem ani wczoraj, ani dzień wcześniej. Wiem, że na miejsce dojadę spóźniony. Dodatkowo na pierwszych 4 km pada. Drobny deszczyk ale udaje mu się zrobić mi w butach bagienko. Dziś definitywnie jadę do Decathlonu zaopatrzyć się w kapcie dla nurków. Zobaczymy czy ten patent na deszcz się sprawdzi.
Po pracy powrót raczej spacerowym tempem. Na początek pod molo na Pogorii 3. Potem Zielona i Preczów. Na koniec Sarnów i do domu. Tu zmiana konfiguracji sakw i jeszcze małe kółeczko do wsiowego Lewiatana. Generalnie jakieś zmęczenie mnie dręczy. Może uda mi się zmobilizować na coś dłuższego w sobotę. Dziś kilka rozmów telefonicznych z rowerowymi znajomymi. Jadwiga dała mi posłuchać szumu morza jak niedawno ja jej, kiedy jechaliśmy szlakiem latarni morskich. Rozmarzyłem się :-) Potem konferencja z Prezesem i okazuje się, że inspirowany naszą ostatnią trzysetką do Dęblina zamiaruje coś podobnego tylko w inną stronę. Zresztą Jadwiga też rzuciła ciekawy pomysł na sierpień. Jeszcze chwilkę porozmawiałem z Mariuszem, który opowiedział mi jak to im szła jazda powrotna z Dęblina i zastrzelił mnie info, że Robredo, po tym jak odstawił Mariusza do domu, pojechał dokręcić do 400. Szok! Ale jakoś zawsze wiedziałem, że ma coś z robota. Nie bez powodu straszy się Robertem kozaków :-) Przy nim kozaczenie to nie taka prosta sprawa. W sumie ciekaw jestem czego byłby w stanie dokonać gdyby jeździł w zawodach. Może czas zrobić zrzutkę na szoskę dla Roberta i zobaczyć jak gnębi zawodników :-) Generalnie sierpień zapowiada się mocno ciekawie. Parafrazując pewne powiedzenie "Jak tu nie jeździć, Panie Premierze?" ;-)
Kategoria Praca