limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 33.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 20.84km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 lipca 2014 | dodano: 09.07.2014

+18 na starcie. Trochę chmurek na niebie i jakieś pojedyncze, zabłąkane i niegroźne podmuchy. Dziś wyjeżdżam bez zapasu minutek i zupełnie bez chęci do kręcenia. W Łagiszy i na Zielonej męczy mnie znużenie i senność. Nie pomaga w mobilizacji świadomość, że nie mieszczę się w oknie przelotowym. Dopiero od ronda w centrum Dąbrowy Górniczej włącza mi się ścigacz jak widzę przed oczami podjazd i światła na Kościuszki. Potem jeszcze pojawia się "182", za którym podciągam się na kolejnych światłach. W okolicach Orlenu na Zagórzu jestem już o zwykłej porze a do miejsca docelowego dojeżdżam równo o 7:00.

W ciągu dnia rozpędziły się deszcze do postaci solidnych ulew. Pogodziłem się z myślą, że na sucho powrót mi nie ujdzie. Moje zdziwienie było wielkie, kiedy ciut przed 15:00 niemal przeschło. Jednak by nie kusić losu wracam do domu najkrótszą drogą przez Mec, Środulę, Stary Będzin, ścieżka przy Małobądzkiej, Zamkowe, lasek grodziecki i Gródków do domu. Niestety w Będzinie deszcz zaczął znów padać i do końca jazdy już nie odpuszczał. Nie jakaś koszmarna ulewa ale regularne kapanie, które zlało mnie prawie do gołej skóry. Gdyby pogoda wytrzymała, to bym jeszcze coś tam ukręcił a tak, to zupełnie nie miałem ochoty.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!