limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Uderzenie na Dęblin

Piątek, 4 lipca 2014 | dodano: 04.07.2014
Uczestnicy

Dzisiejszy wyjazd byl już planowany przez Mariusza jeszcze nim pojechałem na szlak Odry. Ostatni tydzień to ustalanie detali i w czwartek przed północą startuję na spotkanie z Mariuszem i Robertem na parkingu przy Pogorii 4 od strony Wojkowic Kościelnych.  To pierwsze kilkanaście km tego wyjazdu. Bez większego odwlekania ruszamy w drogę. Pierwszy punkt pośredni to Siewierz. Droga znana więc docieramy bez problemu. Kolejny pukt pośredni to Poręba. Ciemno, zimno i jazda za kreską na gps-ie. Kolejne miejscowości znikają w ciemności: Włodowice, Lelów, Koniecpol. Przed Koniecpolem zaczyna męczyć mnie brak snu.  W Koniecpolu próbuję drzemnąć się na przystanku ale nic z tego nie wychodzi. Robi się jasno i jazda zaczyna się robić przyjemnjejsza. Dalej kręcimy przez Włoszczową, Łopuszno, Końskie,  Ruski Bród, Szydłowiec, Skaryszew, Pionki do Dęblina. Sen męczy mnie wielokrotnie i w końcu doprowadzam do tego, że zalegamy na łące. Ile minut udało się drzemnąć to nie wiem ale robię się bardziej do jazdy. Obiad jemy w Skaryszewie pod postacią pizzy. Po 250 kilometrze siada mi lewa noga. Boli w oklicach kolana. Jazda robi się ślimacza do czasu aż Mariusz obdziela mnie ibupromami. Pomaga i znowu ruszamy dalej. Jednak tempo już nie to. Średnia spada z 23 km/h do ostatecznie 22,7 km/h. Jak dla mnie to i tak wartość rewelacyjnie wysoka jak na ten dystans i to z sakwami. Podejrzewam jednak, że chłopaki sami wykęciliby o wiele wyższą bo widać było u nich zapas mocy i nie doskwierał im tak brak snu. Na mecie focimy się na wjeździe przy tablicy z nazwą miasta. Potem jedziemy pod bardziej charakterystyczny punkt czyli pomnik przed Wyższą Szkołą Oficerską Sił Powietrznych. Ostatnie kilometry to dojazd do rodziny Mariusza.
Trochę refleksji mi się po tym rajdzie urodziło. Po pierwsze: nigdy więcej aż do następnego razu ;-p Po drugie: koniecznie się wyspać. Po trzecie: bez sakw. Niby to wszytko wiedziałem przed wyjazdem a jednak popełniłem te błędy. Ale w ogólnym rozrachunku: apetyt rośnie :-)


Link do pełnej galerii


Pierwsze niewyraźne zdjęcia z Koniecpola.


Witamy w końcu słoneczko.


Widzisz ten kościół na górce? Za chwilę tam będziemy.


I za chwilę jesteśmy.


Robi się przyjemnie ciepło.


Czasem dziwne rzeczy przyciągają uwagę :-)


Radom objeżdżamy bokiem.


Opactwo. Mariusz mówi, że to już rzut beretem.


Potem blachy, że to już Dęblin.


Dęblin zdecydowanie.


Pod szkołą lotników było tyle.


A jak padła komenda, że na dziś koniec jeżdżenia, to tyle.


Kategoria Kilkudniowe


komentarze
Mariotruck
| 10:31 wtorek, 8 lipca 2014 | linkuj He....najlepsze punkty przelotowe to te...kościoły :-P
widzisz ten kościół tam daleko?
tak
to zaraz tam k.... będziesz ?:-P

taka jest oryginalna wersja MOTYWATORA JAZDY :-P :-P
pablo84
| 19:50 sobota, 5 lipca 2014 | linkuj szacun szacun :)
gozdi89
| 13:29 sobota, 5 lipca 2014 | linkuj Pogratulować
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!