limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Mikołów - Ochojec - Zmagania u Waldka

  • DST 121.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:49
  • VAVG 17.75km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 czerwca 2014 | dodano: 28.06.2014

O planach klubowych na dziś powiedział mi Waldek. Szybko sprawdzam na stronie klubu co i jak i zapowiadam się, że będę.
Rano straszne parcie na niewstawanie i w efekcie wstaję na tyle późno, że przygotowania kończę dość mocno po czasie. Ruszam na miejsce zbiórki wiedząc już, że się spóźnię. I to niemało. Na początek do Wojkowic pod kościół (ten od strony Grodźca). Dalej leci Czeladź, na dojeździe do której śmigam sobie obok "króliczka". Docieram mniej więcej na Milowice kiedy mam pierwszy tel od prezesa. Jednak hałas jak sprawia, że nawet nie próbuję z nim rozmawiać. Potem jeszcze jeden telefon ale nie odbieram bo jestem ładnie rozpędzony. Pod fontanną jednak poza potłuczoną butelką po piwie zastaję pustkę. Dzwonię do Prezesa i okazuje się, że przed chwilą ruszyli i poczekają niedaleko Stawików. Szybko się zjeżdżamy i już w komplecie jedziemy na Muchowiec. Po drodze Maciek zaczyna dbać o jakość wyjazdu robiąc efektowną glebę z przewrotką godną mistrza Aikido. Potem jeszcze czterokrotnie Maciek zadbał o jakość wycieczki łapiąc tyleż razy kapcia. Kontynuując jego wysiłki w utrzymaniu jakości wycieczki gubimy się z Prezesem na powrocie z Mikołowa.
Generalnie zaś przejazd spod Muchowca do Mikołowa to całkiem fajna trasa. Nasz przewodnik Marcin też nam kilka razy zamotał podróż ale na tyle fajnie, że nikt nie miał mu tego za bardzo za złe ;-)
Najważniejsze, że cel osiągnęliśmy. Mowa była o ogrodzie botanicznym w Mikołowie. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi ale na miejscu sprawa się wyjaśniła. Chodziło o Sroczą Górę. Już tam raz kiedyś z klubem byliśmy wracając z jednej z naszych eskapad. Miejsce znane ale i tak dobrze było tam pojechać bo trasa inna. W ogrodzie nieco odpoczywamy, uzupełniamy płyny i po 14:00 ruszamy. Planu dzisiejszego jeszcze nie koniec bo jak się okazało, na Ochojcu jest seria inscenizacji bitew z okresu II Wojny Światowej. Wracamy częściowo już znanymi ścieżkami, częściowo zupełnie dla nas nowymi. Po drodze z Prezesem zostajemy z tyłu bo wymieniałem baterie w GPS. Grupa nam się urywa. My strzelamy ekstra kółko próbując dogonić ekipę. W końcu po kontakcie telefonicznym uzgadniamy, że spotkamy się na Ochojcu i ruszamy wg GPS-a drogami. Jak się później okazało wyprzedziliśmy chyba wszystkich pomimo tego, że wyszedł nam niezły objazd. Z grupą ponownie spotykamy się, przy odgłosach solidnej kanonady, na inscenizacji. Może nie taki rozmach jak w Wyrach ale widać, że i tu przygotowanie solidne zarówno w umundurowanie jak i sprzęt.  Oglądamy jeden z epizodów i potem żegnamy się z naszymi kolegami i przewodnikiem z Katowic. Jedziemy w stronę Janiny. Szybko jednak kolejny postój i trzecia już pana u Maćka. Tym razem robimy dokładny przegląd opony i znajduję drobniutki płatek szkła, który uszkadzał dętki. Łatanie i można lecieć. Do Mysłowic poszło szybko i sprawnie. Tam focimy Szwedzkiego, którego przyuważył Marcin i jedziemy na Stawiki, gdzie żegnamy parę naszych towarzyszy. Dzielimy się na 2 grupy. Prezes z Adrianem lecą na chwilę na Zagórze. Reszta (Maciek, Domino i PanP + ja) jedziemy skrótami na działkę Waldka, gdzie ma się odbyć świętowanie urodzin Prezesa. Trochę nam na tym schodzi aż robi się prawie ciemno. W międzyczasie mocuję na kasku nową czołówkę. Powoli towarzystwo się rozchodzi. Z Dominem i PanemP jedziemy w stronę Zagórza i dalej do Dąbrowy Górniczej. Marcin odbija wcześniej by się dostać do Kazimierza. We dwóch docieramy w okolice targu w D. G. gdzie się żegnamy. Solo jadę pod molo na Pogorii 3 i dale na Zieloną skąd już najkrótszą drogą do Preczowa, Sarnowa i do domu.

Link do pełnej galerii



Pierwsza pana u Maćka i Szydercy przy pracy.


Potem trochę jeżdżenia.


Nasz przewodnik i mapa okolic Mikołowa.


Zbieramy się na koła po dłuższym odpoczynku.


Kolejny element ustawek czyli jazda obowiązkowa " na="" czuja="" bardzo="" udana="" bym="" powiedzia>

Inscenizacja w Ochojcu.

Radziecki atak.


Trzecia pana Maćka. Drugiej nie widziałem bo miał ją wtedy, kiedy my z Prezesem byliśmy zagubieni w akcji. Czwartą Maciek zgłosił jak do domu dojechał.


Takie małe nic a tyle problemów sprawiło.


Szwedzki.


Foto zastępcze. Mniej więcej oddaje to, co się potem działo.


Kilometrów na dziś tyle. I wystarczy.



Kategoria Jednodniowe


komentarze
amiga
| 13:48 poniedziałek, 30 czerwca 2014 | linkuj Wiedziałem o tej inscenizacji i żałowałem, że nie będę mógł na niej być..., ale niestety plany były inne...
limit
| 09:58 poniedziałek, 30 czerwca 2014 | linkuj Nawet gdybym się zebrał i wystąpił o jakieś tam odszkodowania i, załóżmy, że bym dostał to co z tego? Za tydzień będzie to samo. I dwa tygodnie później też. I miesiąc. I rok. Trzeba ludzi wychować. A najlepiej sprawić by się nie opłacało tych butelek wywalać. Zabrzmi to może staroświecko ale za czasów, kiedy byłem łebkiem to potłuczona butelka to była strata. Każdą można było oddać i zawsze w ten sposób dało się uzbierać na jakieś drobiazgi. To samo ze słoikami i większością innych opakowań. Teraz mamy takie dzikie foliowo-plastikowo-jednorazowe czasy.
gizmo201
| 07:38 poniedziałek, 30 czerwca 2014 | linkuj A gdzie służby, które są odpowiedzialne za posprzątanie. Ciekawe czy jakbyś się zgłosił do urzędu miasta ze zdjęciem i miejscem, w którym są butelki potłuczone i żądając zwrotu za szkody powstałe na ich terenie to by zwrócili czy nie! W końcu jak kierowca samochodu wpadnie w dziurę to zwracają szkody
limit
| 19:20 niedziela, 29 czerwca 2014 | linkuj Marik1982: Niedokładnie wydłubane z opony szkło. Mikroskopijny okruch, który umknął uwadze a przy dobiciu gdzieś na krawężniku ciął dętkę. Po usunięciu było ok. Niestety mści się to, że butelki po piwie nie są zwrotne. Skoro nie można ich oddać to przynajmniej efektownie rozp...lić. I taki jest efekt. Po każdym weekendzie jazda po miastach to jak spacer po polu minowym i rosyjska ruletka: przebiję czy nie? A jeszcze jak odbywa się jakaś impreza masowa to już przechlapane na całego. Taki mamy chamski, zdziczały naród.
Marik1982
| 19:02 niedziela, 29 czerwca 2014 | linkuj Szwed jest na Giszu na skrzyżowaniu koło stacji BP.
P.S. Tyle razy pane złapać to trzeba mieć "szczęście" lub łyse lacie...
limit
| 16:57 niedziela, 29 czerwca 2014 | linkuj Moje księstwo to więcej niż Psary :-)
gizmo201
| 16:53 niedziela, 29 czerwca 2014 | linkuj Dawno nie byłem w Psarach
limit
| 16:13 niedziela, 29 czerwca 2014 | linkuj gizmo201: Ja Cię o paszport nie pytam jak po moim księstwie śmigasz. Chcesz żebym zaczął? ;-p
Krzychu22: :-)
gozdi89
| 13:44 niedziela, 29 czerwca 2014 | linkuj zgadza się Noibasta otwierdzam szwed na Giszu przy skręcie na Nikisz :D
Krzychu22
| 10:22 niedziela, 29 czerwca 2014 | linkuj Kto to tak fajnie się przygotowywał do jazdy? :D
gizmo201
| 07:12 niedziela, 29 czerwca 2014 | linkuj Coś Ty robił w moich okolicach? Wpuścili was tak bez paszportów :P
limit
| 22:37 sobota, 28 czerwca 2014 | linkuj Wierzę na słowo bo nie rozeznaję się gdzie tam granice przebiegają dokładnie.
noibasta
| 22:24 sobota, 28 czerwca 2014 | linkuj ten Szwedzik to akuratnie na Giszowcu jest ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!