limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

  • DST 38.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 21.92km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 czerwca 2014 | dodano: 23.06.2014

+12 na starcie. Słoneczko, lekkie chmurki, jakiś tam podmuch. Start nieco obsunięty choć bardzo starałem się dziś wyjechać wcześniej by się nie spóźnić. Na szczęście światła dość współpracowały, nie nadziałem się na pociąg, samochody nie nastawały na moje zdrowie i życie... Prawie jak w bajce ;-) Gdzieś w okolicach "dworca kolejowego" w Dąbrowie Górniczej udaje mi się wbić w bezpieczne ramy czasowe i na miejsce docieram punktualnie. Chyba wypakowana na full sakwa pomogła utrzymać przyzwoite tempo. Na pusto jakoś tak dziwnie mi się jedzie.

Po pracy na początek pod ścianę płaczu. Jak już wziąłem co miałem wziąć, to tak sobie pomyślałem, że w sumie mogłem pojechać do tej drugiej bo i tak do ProLine się wybierałem. Ehh... przyzwyczajenie. Tak więc spod ściany do ProLine po dwa podzespoły do komputerka. Stamtąd do serwisu w Będzinie umówić się na odstawienie Błękitnego na robotę przy kołach i potem przez Zamkowe i Grodziec do domu. Na powrocie kapkę wiało ale i tak jechało się fajnie. Może dlatego, że sakwa znów wypchana na full i ładnie tył dociążała :-)


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!