limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Kleszczów -Psary

  • DST 140.00km
  • Czas 06:30
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 54.10km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 czerwca 2014 | dodano: 17.06.2014

Dziś ostatni dzień naszej podróży po Polsce. Zbieranie się na koła szło mi dziś wyjątkowo opornie i ruszamy dopiero około 9:30. Pierwszy cel to Wola Jedlińska gdzie wjeżdżamy na "42" i ciągniemy nią do Radomska. Jesteśmy cały czas w kontakcie z Prezesem, który około 6:00 rano wystartował z Sosnowca by nas przechwycić po drodze. W Radomsku wbijamy ponownie na "91" i jedziemy nią w stronę Częstochowy. Ze względu na budowę ronda na wjeździe na trasę ruch jest na niej raczej skromny. Na granicy województw śląskiego i łódzkiego wita nas Marcin. Uwieczniamy ten moment na zdjęciu i ruszamy dalej tym razem prowadzeni przez Prezesa. Wkrótce zjeżdżamy z krajówki i przez Garnek, Św. Annę, Janów jedziemy do Żarek. Po drodze kilka postojów na potwierdzenia, pojenie bądź karmienie. Gdzieś między Złotym Potokiem a Czatachową znika mi z oczu Paweł i jeszcze nie pojawiają się Maciek z Marcinem więc skręcam w lewo na szlak w stronę ruin zamku Ostrężnik. Ruin nie znajduję ale za to robię fajne kółeczko po ścieżkach, które ładnie podnoszą ciśnienie podjazdami i zjazdami. Niemrawy dla mnie do tej pory dzień nabiera w końcu nieco kolorów. Z resztą ekipy spotykam się wkrótce i jedziemy dalej razem. W Żarkach Prezes rusza do przodu poszukać paszopodajni. Ruszam za nim ale gdzieś mi znika z oczu. Że byłem ładnie rozpędzony to skorzystałem z impetu i poleciałem dalej do Myszkowa. Dzwoni Prezes. Ustalamy, że skoro oni już zasiedli do jadełka, to zjedzą a ja polecę sobie dalej do Siewierza i tam wszamam obiadek. Droga na rynek poleciała błyskawicznie. Zamawiam obiadek i zjadam go a chłopaków jeszcze nie ma. Przenoszę się na ławeczkę i czekam. W końcu są. Chwila oddechu dla nich i jedziemy dalej. Obok zamku skręcamy na most na Czarnej Przemszy i jedziemy w stronę Wojkowic Kościelnych i dalej na Pogorię 4. Po drodze spotykamy Marka z córkami. Młodsza w przyczepce, starsza na rowerze. Choć nie ma chyba jeszcze 10 lat to bez problemu utrzymuje prędkość sporo powyżej 20 km/h. W takim składzie dojeżdżamy do knajpy na Ratanicach gdzie zasiadamy na dłuższą chwilę. Paweł się pożywia, my radlerkujemy i wszyscy rozmawiamy. Tak sobie czas płynie. Kiedy robi się prawie 19:00 opuszczamy lokal i ruszamy w stronę Marianek. Kawałek dalej żegnam się z Mackiem, Pawłem i Marcinem i solo kręcę przez Preczów i Sarnów do domu. Na końcówce doginam do 140 km.

Link do pełnej galerii


Pierwsze kilometry w toku.


Po drodze do Radomska mijamy drewniany kościółek. Podjechałem od frontu doczytać co i jak z nim ale nie było żadnej tablicy informacyjnej. Albo nie dość dokładnie szukałem.


Radomsko przelatujemy bez postojów i focenia. Dopiero jak spotykamy Prezesa, to uwieczniamy moment. Tak się złożyło, że na granicy województw. Spory dystans człowiek wykręcił żeby nas powitać.


Święta Anna - sanktuarium.


Tu robił coś Jan Kiepura. Tylko nie pamiętam co.


Efekt mojego zaginania.


Odnajdujemy się w Siewierzu.


A po drodze na Pogorię 4 spotykamy jeszcze Marka z córkami.


Uczesanie w stylu "Kask Rowerowy" :-)


Powiedziałem Prezesowi jak zjeżdżaliśmy z "91", że jak w domu będę miał na liczniku 170 km to mu dam w zęby. Chyba wziął sobie to do serca. Było "tylko" 140 ;-)


Kategoria Kilkudniowe


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!