limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Strzepcz - Gniew

  • DST 127.00km
  • Czas 06:41
  • VAVG 19.00km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 czerwca 2014 | dodano: 13.06.2014

Dzień zaczął się mało optymistycznie czyli od deszczu. Na szczęście krótki i przelotny. Opuszczamy kwaterę w Strzepczu i ruszamy do Przodkowa. To jeszcze ciągle teren Szwajcarii Kaszubskiej więc droga to nieustanne podjazdy i zjazdy. Towarzyszy nam wiaterek, choć już nie tak silny jak dnia poprzedniego, i szybko sunące chmury. Tutaj przez chwilę rozważamy pomysł ścięcia trasy i rozpoczęcie powrotu do domu ale Maciek mówi, że być tak blisko Neptuna i nie podjechać... A kolejna okazja będzie nie wiadomo kiedy. Jedziemy więc dalej wg planu do Gdańska. Po drodze Paweł zauważa znak kierujący do muzeum Volkswagena. Że to niemal po drodze decydujemy się podjechać. Z Maćkiem podziwiamy kolekcję. Robi wrażenie. Samochody wszystkie sprawne, wyglądają jakby właśnie wyjechały z salonu. Wizytę jednak czas kończyć. Wracamy na szlak wytyczony przez gps-a. Jak się spodziewałem w Gdańsku ruch pieroński ale jakoś udaje się dotrzeć do celu i wykonać foto dokumentujące osiągnięcie kolejnego punktu na trasie. Potem bocznymi, dość dziurawymi (i na pewno nie odwiedzanymi przez turystów) drogami kierujemy się poza miasto. Na wyjeździe jesteśmy zmuszeni przeczekać krótkotrwałą ulewę na przystanku autobusowym. Aż za Pruszcz Gdański jedziemy mokrą "91". Średnia przyjemność. Dalej jest już raczej sucho. Sprawnie dojeżdżamy do Pszczółek, gdzie wstępnie planowaliśmy zrobić nocleg. Jednak jest na tyle wcześnie, że zamiast tego zjadamy obiad i jedziemy dalej trasą. Pobocze szerokie, droga ładnie wyprofilowana więc kilometrów szybko przybywa. Za Tczewem, w którym robimy tylko krótki postój na zakup napojów, zaczynamy szukać kwatery. Pierwszy telefon i już wiemy, że przyjdzie nam dociągnąć do Gniewu. Od naszej pozycji to jeszcze ponad 20 km. Szacowany czas przybycia do celu to 21:30. Kilometry powoli nawijają się na koła i przy zachodzącym słońcu wjeżdżamy na ostatni podjazd do Gniewu. Szybko odnajdujemy sklep i robimy zakupy na kolację i śniadanie. Zbieram się szukać adresu docelowego ale okazuje się, że jest on tuż obok sklepu czyli trafiliśmy idealnie.


Link do pełnej galerii


Dzień zaczął się mało optymistycznie.


Potem się jednak poprawiło.


Garbusy i nie tylko w muzeum Volkswagena w Pępowie.


Potem docieramy do Gdańska.


Opuszczając miasto znów przypadkowo unikamy ulewy kryjąc się pod wiatą przystankową.


Obiadek w Pszczółkach.


Mijamy "łuki triumfalne" przelatując przez Tczew.


Podziwiając zachód słońca "wpadamy w Gniew" ;-)


Kategoria Kilkudniowe


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!