limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Rusinowo - Strzepcz

  • DST 143.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 07:50
  • VAVG 18.26km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 czerwca 2014 | dodano: 12.06.2014

Dziś szarpanina z wiatrem i Kaszubami. Z Rusinowa jedziemy na początek pod latarnię w Jarosławcu. Na miejscu okazuje się, że dostęp do latarni jest tylko w godzinach od 15:00 do 18:00 czyli nici ze stempelka w paszporcie. Jedziemy zatem do kolejnej latarni w Ustce. Tu udaje się zdobyć piąty stempelek w paszporcie i tym samym kończymy jeżdżenie szlakiem latarni morskich. Srebrnej odznaki tym razem nie zdobędziemy. Za to kiedyś może porwiemy się od razu na złotą. Z Ustki ruszamy na Główczyce przez Gardno Wielkie, gdzie zasiadamy do smażonej rybki nad jeziorem. Dalej jedziemy do Smołdzina, gdzie chłopaki potwierdzają się w dyrekcji Słowińskiego Parku Narodowego a ja pstrykam zdjęcie rosnącego przed siedzibą dębu. Główczyce osiągamy po zażartej walce z wiatrem. Nie ustajemy jednak w wysiłkach i ciągniemy dalej do Lęborka gdzie jesteśmy około godziny 19:00. Paweł najeżdża ścianę płaczu a ja szukam noclegu. Znajdujemy w Linii. Tak nam się przynajmniej wydaje. Z pełnym poświęceniem przemy więc do celu. Na wjeździe do Linii robimy zakupy i szukamy noclegu. Okazuje się jednak, że w bazie gps-a jest błąd. Ulica i numer się zgadzają ale miejscowość nie. Mamy jeszcze do pokonania około 7 km i dwie górki. Górki zaczęły się za Lęborkiem i okazały się wstępem do wjazdu na teren Szwajcarii Kaszubskiej. Kto był w tym regionie to wie, że lekko tu nie ma. Nocleg osiągamy nieco przed 22:00 i znów udaje się trafić nam bardzo fajne miejsce.



Link do pełnej galerii


Latarnia w Jarosławcu. Tu też się nie udaje ze stempelkiem.


Ładny dzionek do jeżdżenia.


Latarnia w Ustce.


Drugie śniadanko nad morzem.


Potem zaczynamy krawędziami Narodowego Parku Słowińskiego wbijać się w ląd. Tu jezioro Gardno.


Dyrekcja Słowińskiego Parku Narodowego z okazałym dębem.


Lębork. Za miastem zaczęły się schody czyli wjazd do Szwajcarii Kaszubskiej. Oj! Urobiliśmy się!


Dwujęzyczne nazwy. Dopóki nie znikną to będziemy wiedzieli, że z terenem będzie szarpanina.


Kategoria Kilkudniowe


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!