Moryń - Gryfino
-
DST
92.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
04:52
-
VAVG
18.90km/h
-
VMAX
50.70km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś ruszamy dość późno. Przeze mnie. Trochę zeszło mi na praniu a że była tylko jedna łazienka na noclegu do dyspozycji to zrobił się zator. Na początek jedziemy zrobić zakupy na śniadanie i dopiero potem ruszamy w drogę. Pierwszy cel to Kostrzynek Stary czyli najbardziej na zachód wysunięty kawałek Polski. Niestety nic tego faktu na miejscu nie zaznacza więc robimy sobie zdjęcie przy tablicy miejscowości. Kilkaset metrów dalej dojeżdżamy do brzegu Odry i robimy sobie przerwę na śniadanie. Po śniadaniu jedziemy do Cedyni gdzie poza potwierdzeniem zasiadamy z Krzyśkiem w restauracji na herbatkę (ja) i kawkę (Krzysiek). W tym czasie Maciek z Pawłem załatwiają potwierdzenie w muzeum i wspinają się na wieżę widokową. Jest dość ciepło i jak już staniemy to ponowne zebranie się do jazdy jest dość niemrawe. Jednak kiedy już ruszymy to jazda rozwija się całkiem sprawnie. Kolejny punkt na trasie to Chojna. Docieramy tam po drodze przecinając północną część Cedyńskiego Parku Krajobrazowego. W Chojnie trafiamy na festyn Dni Kultury i Sportu. Udaje się zdobyć bez problemu potwierdzenie. Pora robi się obiadowa ale nie jemy w mieście tylko ruszamy dalej. Krzysiek namierza źródło paszy w Widuchowej, które okazuje się i smaczne i obfite. Z akumulatorami załadowanymi po korek ruszamy do Gryfina na nocleg. Po drodze Maciek zalicza awarię w postaci i zerwania linki przedniej przerzutki. Wspólnymi siłami rozprawiamy się z problemem i jedziemy dalej do celu. Robi się nieco chłodniej, jak to wieczorową porą, ale droga gładka, i pomimo tego, że z kategorii ruchliwych to jedzie nam się bardzo dobrze i sprawnie. Kilkanaście minut po 21:00 lądujemy na kwaterze gdzie w końcu można ię umyć i wlać w siebie nieco izotoników by wyrównać bilans cieczy.
Link do pełnej galerii
Moryń.
Ze 2/3 kościołów po drodze wyglądało, jakby miały ze 700 lat.
Kocie łby i sakwy na bagażniku to mordercza jazda.
Ale jakoś się jedzie. I nie ma samochodów.
Najbardziej na zachód wysunięta polska miejscowość.
Cedynia - punkt widokowy.
Ciężko było zmieścić ten obiekt na jednym zdjęciu. Podobno ponad 100 m wysokości. Chojna.
Error u Maćka. I prowizorka, która zaraz potem została usunięta. Dobrze mieć w zapasie trochę części. W Wolinie jednak trzeba było zapasy odbudować bo w rezerwie została tylko jedna. Na 4 rowery trochę mało. Na szczęście więcej nie było potrzeba.
Prawie jak BIDA. Zupa przed drugim daniem była poważnym błędem. Samo drugie danie wystarczyłoby w zupełności.
Czasem po drodze kątem oka coś zwracało uwagę. Wtedy nawrotka i foto.
Kategoria Kilkudniowe