Pęgów - Ścinawa czyli wszystko przez Maćka czyli porwanie
-
DST
76.00km
-
Czas
04:15
-
VAVG
17.88km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Deszczyk hałasował gdzieś do 7:00. Nim się zebraliśmy do startu zrobiła się mniej więcej 9:30 i ładna pogoda. Jedzie się całkiem dobrze i Uraz osiągamy dość szybko. Niestety nie udaje się tam potwierdzić bo na plebanii nikogo nie ma a zamek to ruina, zagrodzona zasiekami i nawet zdjęcie udaje się zrobić bardzo marne bo zza drzew. Dalej sprawnie toczymy się do Brzegu Dolnego. Tu potwierdzenie jest bezproblemowe bo pałac jest jednocześnie siedzibą urzędu gminy. Kolejny punkt na trasie to Lubiąż i tamtejszy klasztor. Decydujemy się na zwiedzanie, co zajmuje nam godzinkę ale warto pomimo tego, że większość budynku to ruina. Potem obiadek w przyklasztornej karczmie i ruszamy do Prochowa. Tutaj zamek też jest zrujnowany ale trwają prace remontowe. Teren oznaczony jako prywatny.
Focimy i Maciek dzwoni do kuzyna w Ścinawie i uprzedza go, że wpadniemy na kawę. Jedziemy prześcigając się co chwila z deszczem. Ostatecznie dopada nas w Ścinawie. Tam też rowerki idą do niewoli i zostajemy uprowadzeni przez Staszka do niego do domu. Gości nas przepysznym obiadem z własnej produkcji mięskiem i potem jeszcze śniadankiem. W sumie owo porwanie to błogosławieństwo bo uratowało nas od deszczu i pozwoliło zregenerować siły na dzień następny.
Link do pełnej galerii
Ruiny zamku w Urazie. Zza płota. Mało co widać ale podjeść trudno bo drutem wszystko owinięte jak do oblężenia.
Brzego Dolny. Zespół pałacowy. Obecnie siedziba lokalnych władz.
Tego dnia pogoda była dosyć uciążliwa. Podobnie jak poprzedniego.
Zespół poklasztorny w Lubiążu.
Aż trudno uwierzyć, że takie pomieszczenia kryją te zniszczone mury.
Zapiera dech.
Warto było wstąpić na zwiedzanie.
Ruiny kolejnego zamku. Tym razem już w remoncie. Prochowice - o ile mnie pamięć nie myli ;-)
Uprowadzenie :-]
Kategoria Kilkudniowe