limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPSDZ

Wtorek, 6 maja 2014 | dodano: 06.05.2014

4:30 zero na termometrze. 6:10 +2. Szału nie ma. Przynajmniej ładne słoneczko ale wiaterek w gębę. Nieco ponad 3 km od domu rozgrzewa mnie do czerwoności jeden "miszczu" kierownicy. Przed światłami z Gródkowa do Będzina na "86", na podwójnej ciągłej wrypuje się przede mnie czerwony cienki prawie wbijając w wysepkę. Nie wiem po cholerę się tak spieszył bo i tak mieliśmy czerwone a na skrzyżowaniu stał już jeden samochód więc przede mną i tak by nie przejechał. Zresztą skrzyżowanie przejeżdżam i tak przed nim bo ja na rozpędzie dojeżdżam akurat na zielone a samochody musiały się dopiero ruszyć. Reszta drogi spokojna.
Wczoraj kolejny raz już pojawił się tekst na wp.pl o tym, jakie to niby teraz my, rowerzyści, mamy super uprawnienia na drodze ale też i obowiązki. Poza komentarzami gimbazy i paroma fanatykami, którzy tradycyjnie najchętniej rozjeżdżaliby wszystko co mniejsze od nich, zirytowało mnie nieco przypomnienie dla rowerzystów, że jeśli mają przy drodze ścieżkę w kierunku, w którym jadą to mają obowiązek z niej korzystać. Jadąc do pracy mam przy drodze "ścieżkę" przy Braci Mieroszewskich ale nią nie jadę. Wychodzę z założenia, że lepiej zaryzykować mandat za niekorzystanie z tego tworu niż zdrowie i życie. Będąc na jezdni kierowcy przynajmniej się obejrzą na wyjazdówkach z osiedli czy coś nie jedzie. Ścieżkę i chodnik mają głęboko gdzieś. Już nie raz i nie dwa miałem sytuacje, gdzie wyjeżdżający z osiedla (albo skręcający w nie) trafiłby mnie centralnie na przejeździe gdybym faktycznie korzystał z tego niby prawa, że na ścieżce mam pierwszeństwo. Zresztą kilka innych zapisów rzekomo korzystnych dla rowerzystów też jest wątpliwych jeśli chodzi o sens a na pewno jednoznaczność. Szkoda, że idioci piszą prawo bo robią to tak, że zawsze coś jest źle.

Na wyjściu z pracy przyjemnie ciepło i ładne słoneczko. Tak sobie pomyślałem, że znowu nie udało się pokleić zapasu. Może nie będzie potrzebny. Coś jest jednak nie tak. Tył na schodach nieco za bardzo dobija. Idę na pobliską trawkę i zabieram się za tylne kółko. Spuszczam powietrze, wyciągam dętkę, pompuję żeby znaleźć uchodzące powietrze. Obracam napompowaną dętkę a tu po przeciwnej stronie obwodu od wentyla sterczy takie coś:



Musiałem zgarnąć to jadąc do pracy. Pewnie gdzieś na Robotniczej bo tam ciągle wszystko rozgrzebane, ani asfaltu, ani chodnika. Jeden wielki rozkurz. Niestety zapas dziurawy od niedzieli więc nie zostaje nic innego jak klejenie. Zużywam przedostatnią łatkę samoprzylepną. Składam wszystko do kupy i postanawiam zahaczyć o serwis by odbudować rezerwę "samoprzylepek".
Przez Mec, Środulę i obok Starego Będzina jadę do serwisu. Samoprzylepki mają dopiero przyjechać. Ale i tak robię zakupy: rezerwowe klocki do hamulca bo na tyle klamka wpada coraz dalej więc będzie je trzeba wymienić niedługo, 2 linki do przerzutek, smar i zwykłe łatki na klej. Potem przez Zamkowe, Grodziec i Gródków wracam do domu. Tu opróżniam sakwę, zabieram drugą i jeszcze małe kółeczko do wsiowego Lewiatana.
Dziwna pogoda dziś. Rano zimno, przymrozki. Po południu słonecznie i ciepło. Pod wieczór jakoś niewyraźnie i tak sobie termicznie.


Kategoria Praca


komentarze
gozdi89
| 09:18 wtorek, 6 maja 2014 | linkuj Niezależnie czy masz prawo czy obowiązek do stosowania się do przepisów PoRD zasady szczególnej ostrożności i ograniczonego zaufania trzeba brać pod uwagę. Nawet jadąc główną drogą znajduję więcej agentów który stwarzają potencjalne zagrożenie, czyli wyprzedzenie po to by zaraz ostro po heblach i skręca w prawo blokując mój tor jazdy lub wylatujących z prawej strony wprost na ciebie bo myślą, że zdążą się przed ciebie wpakować. A jadąc ścieżką standardowo trzeba zwolnić i mieć rękę na pulsie bo różne akcje można spotkać.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!