DPDZ
-
DST
41.00km
-
Czas
02:12
-
VAVG
18.64km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+6. Pochmurno ale sucho i bezwietrznie. Dziś spokojnie przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Zielona robi się zielona. Odczuwalnie cieplej. Bardzo przyjemnie się dziś kręciło do pracy.
Nim dzień w pracy się skończył za oknem było całkiem ciekawie: deszcz, grad, wiatr, słoneczko, chmurki. Kiedy się przebierałem do startu w firmie rypnęła się dostawa zasilania i musiałem posiedzieć dłużej żeby powyłączać co trzeba nim się skończy zasilanie rezerwowe i potem powłączać jak już zasilanie wróci. Tak mi schodzi prawie do 17:00. Kiedy ruszam jest już całkiem przyzwoicie. Miejscami mokro, wieje z kierunku wmordewindu ale niespiesznym tempem jedzie się całkiem nieźle. Powrót przez Mec, Środulę, Będzin (na ścieżce obok Prospera III tradycyjnie parkujący zgon buraków), Grodziec i Wojkowce. Dojazd uchodzi mi na sucho. W domu zmiana konfiguracji sakw i jeszcze małe kółeczko do wsiowego Lewiatana. Nim dojechałem do sklepu na horyzoncie widać było już ścianę deszczu. Kiedy wyszedłem ze sklepu rowerek konkretnie zlany czyli jednak musiała ściana deszczu przelecieć nad sklepem. Kilometr do domu mokrą jezdnią ale udaje się dojechać nieuflejanym.
Takie coś tego dnia poleciało.
Coś dla fanatyków walki z gejami. W sam raz do palenia :-)
Ściana deszczu na horyzoncie tuż przed wjazdem do wsiowego Lewiatana.
Kategoria Praca