limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZ

Poniedziałek, 10 lutego 2014 | dodano: 10.02.2014

+2. Jezdnie mokre. Jakiś szczątkowy wiatr. Generalnie jechało się całkiem dobrze. Bez większych akcji ze strony "kierowników" choć widać, że niektórych by trzeba na nowo przepytać z przepisów. Coraz jaśniej.

Po pracy na początek pod ścianę płaczu. Niestety pierwsza puściutka. Zmusza mnie to do powrotu do centrum i uderzenie do drugiej. Tym razem sukces choć i tak chyba niedługo wyschnie bo rozdaje już tylko najniższe nominały. Potem przez "dworzec kolejowy" na Zieloną i dalej asfaltem przez Preczów i Sarnów do stomatologa zaklepać wcześniejszą wizytę. Na zakończenie rundka do domu gdzie zostawiam trochę balastu i jeszcze małe kółeczko do wsiowego Lewiatana.
Całkiem przyjemnie się dziś kręciło. Niestety nie upały ale i tak przyjemnie.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:04 poniedziałek, 10 lutego 2014 | linkuj Jak ktoś chamem z natury jest, to się go tego nie oduczy i będzie chamem wszędzie. Za kierownicą też. Rano faktycznie jest spokojniej.
amiga
| 09:57 poniedziałek, 10 lutego 2014 | linkuj tak samo studia nie gwarantują, że ktoś będzie inteligentny :)
amiga
| 09:56 poniedziałek, 10 lutego 2014 | linkuj Tu nie chodzi o przepisy..., odpytywanie nic nie da, tu chodzi o zdrowy rozsądek... i mimo wszystko jakąś uprzejmość na drodze... To co dzisiaj działo się na szosach to był obłęd... ale ja wyjeżdżam później więc może mam szansa na większą ilość idiotów na drogach
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!