DPDZ
-
DST
38.00km
-
Czas
02:31
-
VAVG
15.10km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
-7 na starcie. Po wczorajszej wieczornej przejażdżce myśl o jechaniu na rowerku do pracy była tak natrętna, że się rano zebrałem, spiąłem, zmobilizowałem i pojechałem. Ruszam o 5:44. Pierwszy głębszy wdech i nie mogłem się oprzeć by w myślach sparafrazować pewne znane z filmu powiedzenie: "Uwielbiam zapach soli o poranku" :-) Tym razem dobrze, że drogowcy doprawili jezdnie bo zaczął lekko prószyć śnieżek, który jak się okazało, przy końcu mojej drogi do pracy sprawił, że warstewka puchu była trudna do przeoczenia. Widzę tu zastosowanie dla konserw. Mam nadzieję, że ładnie to rozjeżdżą i zdąży breja spłynąć nim zacznę powrót do domu. Jeśli nie, to będę musiał się przedzierać chodnikami by się nie uflejać po uszy. Generalnie spokojny dojazd do pracy. Tylko niektórzy "kierownicy" konserw jeszcze chyba nie wpadli na to, że jest zima i dość konkretnie pomykali. Niektórzy też ewidentnie nie mają wyobraźni bo jak na warunki zimowe wyprzedzali mnie ze zdecydowanie zbyt małym zapasem wolnej przestrzeni.
Po pracy miałem podjechać pod ścianę płaczu ale się zorientowałem, że nie mam sterownika więc kierunek sam się ustalił na powrót. Jadę sobie standardową trasą pod molo na Pogorii 3 i widzę jak dojeżdża inny rowerkowiec w kamizelce. Od razu powziąłem podejrzenie, że to Mario. I się nie mylę. Dawno się nie widzieliśmy na rowerowych wypadach więc jest o czym porozmawiać tyle, że pogoda średnio sprzyja bo wieje znad zamarzniętego zbiornika. Kilka minut jednak wymieniamy się różnymi newsami. Mario zadowolony bo transplantacja napędu w jego rumaku przebiegła bardzo pomyślnie. Dowiaduję się też o jakich to plastrach rozgrzewających do obuwia wspominał w swoim wpisie. Ciekawy patent ale trochę drogi. Jednak byłby użyteczny na zimę. Może się zdecyduję. Żegnamy się w końcu i Mario w swoją stronę ja w swoją. Bieżnią do Świątyni Grillowania i tam przeskakuję na Pogorię 4 i dalej przez Preczów i Sarnów do domu. Zmieniam konfigurację sakw i robię jeszcze kółeczko do wsiowego Lewiatana.
Śnieżek sobie popyla delikatnie ale jak tak będzie całą noc, to rano będzie niezła kołderka. Możliwe, że jutro znów zbiorkom a jeżdżenie dopiero wieczorem po powrocie. Termometr na zakończenie jazdy zeznał -9. Trochę dziwne, bo wg prognoz miało się ocieplić.
Kategoria Praca
komentarze