Skala śliskości i masochizm praktyczny
-
DST
13.00km
-
Czas
01:04
-
VAVG
12.19km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
22:34. -14. Wiatr słaby. Lekko prószący śnieżek. Taki zestaw warunków atmosferycznych miałem na starcie. Wyjazd przy takich warunkach chyba nieco kwalifikuje się pod masochizm praktyczny. No bo mogłem przecież pojechać przy -10. W dzień.
Dziś rundka kolejno przez Górę Siewierską, Rogoźnik i Strzyżowice. Tempo spacerowe bo wiadomo, puści się klamki to człowiek zaczyna w locie zamarzać. Z tego też powodu jest dużo czasu na głupie myśli. I tym razem mi się wymyśliła "Skala Śliskości".
0 - sucho, czysto; nie ma strachu jechać
1 - coś na jezdni jest - woda, piasek, błotko - generalnie jakaś substancja, która w szczególnych sytuacjach może przyczepność ograniczyć; strachu jechać nie ma ale kto myśli, ten tu i tam uważa
2 - zdecydowanie coś na jezdni jest czyli ogólnie warunki zimowe - śnieg, lód; da się jechać ale lęki zaczynają się już pojawiać; niektórzy zakładają "kolczaste" oponki na rowerki
3 - jak coś ma dwa punkty podparcia to się gibie czy chce, czy nie czyli ani rowerkiem ani na dwóch nogach; jechać albo iść to prosić się o kłopoty
4 - przewraca się nawet to, co ma trzy punkty podparcia
5 - przewraca się wszystko, co ma cztery i więcej punktów podparcia
6 - przewraca się nawet kula.
Wg tej skali dziś "dwójeczka". Mimo tego GPS doliczył się, że gdzieś osiągnąłem zawrotne 25km/h. Podejrzewam, że na zjeździe przy podstawówce w Strzyżowicach.
Jeszcze mi się przypomniało jak hamulce działały :-) Odgłosy były takie, jak w filmach z lat 50-tych, gdzie to samochód jechał na zakręcie 40km/h max a piszczał jakby jechał w drifcie przy 100km/h :-p Ale, o dziwo, nie zamarzły i hamowały.
Kategoria Inne
komentarze
Bardziej martwi mnie skala na termometrze ; gdy wskazówka sięga poniżej -10C, czas zacząć myśleć o pkm, albo zacisnąć zęby i jechać dalej.