DPOND
-
DST
43.00km
-
Czas
02:10
-
VAVG
19.85km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+1. Jezdnie suche. Chyba jakieś podmuchy mniej więcej z południa ale tylko przez krótki odcinek. 18km czyli dziś przez Dąbrowę Górniczą. Tym razem zupełnie bezproblemowy dojazd jeśli nie liczyć stania na kilku światłach. Wczoraj podniosłem sobie na Strzale siodełko o niecały centymetr i lewa strona dużo lepiej przyjęła dzisiejsze kręcenie. Ciut za ciepło się ubrałem bo momentami miałem wrażenie, że jestem o włos od zagotowania się.
Po pracy na początek przez Mortimer do Dąbrowy Górniczej pod ścianę płaczu. Dalej pod molo na Pogorii 3. Tam 5/4 bieżni i dzikim przejściem przez tory obok Świątyni Grillowania przedostaję się na Pogorię 4 skąd dalej przez Preczów i Sarnów do domu. W Sarnowie mały defekt. Przy przerzucaniu z tyłu z 2 na 1 łańcuch wpada między największą tarczę a szprychy. Na podjeździe. Bardzo niezabawne. Zatrzymuję się na chodniku, wyciągam robocze rękawiczki i szarpię się ze złośliwym ustrojstwem. Trochę może była to wina tego, że łańcuch suchy choć akurat nie rozumiem dlaczego, skoro wczoraj go pryskałem smarem. Dziś łańcuch pracował jakby mi go ktoś w nocy ze smaru oblizał. Nim schowałem rowerek znów spryskałem go smarem (tym razem dużo obficiej) i zobaczę jak to będzie jutro. Jak znowu to samo tzn., że smar jakiś do kitu.
EDIT:
O! Tak mi wpadł łańcuch :-/
Kategoria Praca