DP - wysyp idiotów
-
DST
51.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:46
-
VAVG
18.43km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+5. Drogi jak po deszczu czyli koleiny z wodą i sporo kałuż. Do tego jeszcze dość silny wiatr z południowego zachodu. Na szczęście z nim miałem tylko miejscami do czynienia. Większość drogi pomagał. Dziś przez Dąbrowę Górniczą gdzie nastąpił wysyp idiotów. Na początek przy rondzie na Zielonej zza autobusu wylazły mi jakieś dwie łajzy. Jakieś 500 m dalej naćpany? napruty? ćwierćinteligent z szalikiem na dziobie złazi nagle z chodnika z tekstem do mnie "Jebnąć ci?". Ani człowieka znałem, ani mu coś zrobiłem. Ewidentnie wg niego to była dobra zabawa albo szukał zaczepki. Przejechałem mimo niego za to samochód za mną musiał poczekać aż kretyn zlezie z jezdni. Długo nie musiałem czekać. Na Górniczej zwalniam przed przejściem dla pieszych żeby przepuścić czekającą piechotę kiedy obok mnie jakiś kretyn niemal pali gumy wyprzedzając na ciągłej. Jak taki poranek, to jakie będzie popołudnie?
Po pracy na początek pod "Dżimmiego" w D. G. na spotkanie z Moniką po odbiór zamówienia z Rowerowej Norki. Potem do centrum Sosnowca (przez Mydlice, Środulę i Pogoń) na spotkanie z Maćkiem (żeby podać książeczki KOT do weryfikacji). Po drodze, przy ślimaku, spotykam Tomka. Wymieniamy tylko szybkie powitanie bo jedziemy w przeciwne strony (Tomek jedzie, ja czekam na światłach). Chwilkę dłuższą rozmawiam z Maćkiem nim zimny wiatr nas rozgania. Przez Milowice, Czeladź i Wojkowice wracam do domu walcząc nieco z wiatrem.
Kategoria Praca
komentarze