limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Do Hanysów.

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 | dodano: 06.01.2014

Start dziś znów raczej późny bo dopiero po 15:00. Dzionek się kończy ale jeszcze ładny. Dużo słoneczka, bez wiatru. Termometr zeznawał +6 ale momentami było chłodniej. A już na pewno po zachodzie słońca wilgoć w powietrzu zdecydowania obniżała temperaturę odczuwalną.
Dziś mnie poniosło za rzekę. Na początek do Wojkowic. Za Netto skręcam w stronę Michałkowic a w Dąbrówce Wielkiej w stronę Brzezin Śląskich. Jadę do Bytomia. Jako, że ostatnie przejazdy bez postojów niemalże więc i tym razem jedynie krótkie przerwy na foto i jazda dalej. Z Bytomia jadę do Piekar Śląskich i dalej w stronę Kozłowej Góry. Tam skręcam do Dobieszowic i w Dobieszowicach na drogę wzdłuż autostrady. Wybywam w Rogoźniku. Wzdłuż zbiornika jadę do Siemoni i skręcam do Góry Siewierskiej. Stamtąd już niemal prosto do domu.


W drodze z Wojkowic.


Chyba świeża sprawa ten bunkier bo jak ostatnio tutaj byliśmy z Olą i Edytą, to jakoś nie kojarzę tego miejsca.


Bytom.


Piekary Śląskie. Są idole...


... i idole.


Miało być, że prawie ciemności po zachodzie słońca z Góry Siewierskiej ale są trawki.


Kategoria Inne


komentarze
noibasta
| 23:05 wtorek, 7 stycznia 2014 | linkuj szybki risercz i jest moc w tamtych okolicach :) nie wiem kiedy to wszystko objadę :D
limit
| 18:54 wtorek, 7 stycznia 2014 | linkuj Tego dnia mnie tam nie było ale pamiętam, że jest gdzieś niedaleko na ścianie wielkie graffiti reklamujące chyba przychodnię dla zwierząt. Jak tam będę za dnia to podjadę i ufocę :-)
noibasta
| 18:36 wtorek, 7 stycznia 2014 | linkuj Patrząc na mury czas dopisać Piekary do rozpiski ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!