DPOND
-
DST
46.00km
-
Czas
02:09
-
VAVG
21.40km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+4. Miła odmiana. Drogi mokre i dość zauważalny wiatr z kierunku mniej więcej południowego. Dopóki miałem go z boku to jechało się całkiem sprawnie. Zwrot na południe skutkował natychmiastowym spadkiem prędkości. Mimo tego jechało się całkiem dobrze co widać też i po czasie przejazdu. Dziś wariant przez Dąbrowę Górniczą.
Powrót zupełnie niezgodny z planem.
Na Zagórzu, gdzieś tak koło kwatery Gozdiego, wpierniczyłem się, jak się okazało, na szkło. Chwilę dalej poczułem, że coś mi za bardzo dobija tył jak młynki kręcę. Zjechałem naprzeciw stadionu na bok i przyglądnąłem się sprawie. Flak. Bez specjalnych problemów znalazłem wbity kawałek szkła. Jak go tylko wyjąłem od razu rozległo się głośne syczenie. Chwila zabawy i można było jechać dalej.
Kontynuuję pod Expo i dalej w stronę ściany płaczu ale okazało się, że ktoś już do cna wszystko wybrał. Tak więc rundka pod drugą ścianę płaczu tym razem w ścisłym centrum (D. G. oczywiście). Stamtąd przez Mydlice i Warpie do Będzina skąd dalej na Syberkę i M1. Coś mi dziś trybienie źle szło bo się wpakowałem w spory ruch samochodowy przy centrum handlowym. Na szczęście ja rowerkiem więc wybiłem się stamtąd całkiem sprawnie. Dalej bokami do Czeladzi (gdzie karmię GPS-a) i dalej do Wojkowic. Kawałek wertepkami i reszta asfaltem prosto do domu.
Powrót w dość przyjemnych warunkach. Nie za zimno. Wiaterek jakoś za bardzo nie przeszkadzał. Drogi schnęły. Jutrzejszy dojazd zapowiada się równie przyjemny.
Sprawca popołudniowego kapcia.
Kategoria Praca