limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPSOND

Poniedziałek, 16 grudnia 2013 | dodano: 16.12.2013

Poniedziałek zaczął się pod górkę od niewyspania. Na termometrze +3. Drogi mokre. Wiaterek momentami zauważalny ale niezbyt przeszkadzający. Schodzę do garażu a tam Srebrna Strzała z kapciem na tyle. Czasu wąsko na serwis więc zwracam się ku Błękitnemu Rumakowi. Ten jest ok ale trzeba nieco amora przetrzeć i nasmarować oraz coś tam dać na łańcuch. Czas ucieka. Nim wystartowałem zrobiła się 6:15. Żeby jeszcze mieć szanse na przyzwoite spóźnienie jadę dziś przez Będzin. Wszystko toczy się pięknie ładnie aż do wiaduktu na granicy Łagiszy i Będzina. Czerwone światełko, czekające samochody. Coś mi w obrazku nie pasuje. Chwilę zajmuje trybienie nim dostrzegam brak owego wiaduktu. Przez chwilę myślałem, że kontrola trzeźwości. Cały plan nadgonienia bierze w łeb. Obsuwa pogłębia się jeszcze przy zakupie upgrade-u do śniadania. Od Stadionu już jadę sobie spokojnie bo i tak się spóźnię zauważalnie. Na szczęście reszta drogi bez niespodzianek.

W pracy na szybko wymieniam klocki w tylnym hamulcu. Dziś jak przyhamowałem na skrzyżowaniu u siebie na wiosce to odgłos był taki, jakbym zarzynał metalową świnię.

Powrót standardem pod molo przy Pogorii 3. Tam trochę fot bo ujawnił się "Łysy". Niestety moja pstrykawka nie widzi tego tak jak ja. Ruszam w rundkę bieżnią ale jeszcze kilka razy się zatrzymuję by pofocić i w sumie robi się całkiem ciemno. Dokańczam pętelkę na bieżni i jadę na Zieloną. Tam chwila zaginania i potem już przez Preczów i Sarnów prosto do domu. Cieplej niby ale jednak trochę wiaterku chłodnego po drodze było.


Statyści Alfreda.


Nie tekolory... Zupełnie nie to, co oko widzi :-(


Tu prawie, prawie...

Cała galeryjka.


Kategoria Praca, Serwis, KlockiT


komentarze
noibasta
| 23:06 poniedziałek, 16 grudnia 2013 | linkuj faktycznie hiczkoki Ci ładnie pozowały :)
limit
| 10:57 poniedziałek, 16 grudnia 2013 | linkuj No z tą śmietaną, to nie wiem... :-) W takiej sytuacji jednak bardzo sprawdza się posiadanie przynajmniej dwóch rowerków. Zawsze jest szansa, że ten drugi jest na chodzie. Co do powrotu to skorzystam jedynie z tego, że ciut cieplej bo końcówka znów będzie po ciemności.
t0mas82
| 10:16 poniedziałek, 16 grudnia 2013 | linkuj Kapeć z rana jak.... śmietana ;) Też mi zdarzały takie niespodzianki i to już nie raz. Zgodnie z prawami Murphiego jak się śpieszysz, bo późno się zebrałeś to niesprzyjający ciąg zdarzeń rośnie lawinowo powodując, że będziesz jeszcze później. Nie ma co się przejmować. Powrót zapowiada się za to wyborniej, bo lekko się ociepla i słonka nawet przygrzewa.
Pozdrawiam!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!