limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOND

Środa, 27 listopada 2013 | dodano: 27.11.2013

No i zaczęło się czyli starty na "minusach". Termometr zeznał -2. Drogi suche a wiaterek, jeśli nawet było, to musiał być sprzyjający bo jakoś nie przypominam sobie, bym na niego zwrócił uwagę.
Dziś do pracy przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Naszła mnie ochota na spokojną jazdę a rano na wioskach jest bardzo spokojnie. Właściwie to jakby wszystko wymarło. Poza psami. Dopiero tak w okolicach "dworca kolejowego" w D. G. akcja na drodze nieco przyspieszyła. W sumie jednak bardzo spokojny dojazd do pracy. Może przerzucę się na jakiś czas na tą trasę? Wystarczy tylko, że równo o 6:00 wyjadę czyli ledwie 5 min. wcześniej niż normalnie.

Po pracy zaginany powrót. Przez Sosnowiec (obok Plejady i Chemiczną) do Czeladzi. Po drodze przywuaża mnie klubowy kolega i chwilkę rozmawiamy. Niezbyt długo jednak bo nie dość, że stygnę, to jeszcze robi się ciemno. Tak więc szybko kończymy i zaginam dalej. Z Czeladzi jadę do Wojkowic i dalej przez Strzyżowice (dalej zaginając) do domu. Zjazd już za całkowitych ciemności. Z ciekawości sprawdzam co zeznaje termometr. A ten, że jest -2. Jeśli nawet w ciągu dnia było cieplej to najwyraźniej nie dane mi było z tego skorzystać. Ale i tak jechało się całkiem fajnie. Nie za szybko ale w miarę płynnie i równo.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!