DP - irytujące drobiazgi OND
-
DST
50.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
22.22km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+2 na starcie. Raczej rześko. Dziś nic nie wychodzi z wcześniejszego wyjazdu. Ruszam 6:13 i nie pozostaje nic innego jak cisnąć by ograniczyć spóźnienie do przyzwoitych rozmiarów. W obecnych warunkach termicznych to raczej żadna przyjemność.
Irytujące drobiazgi to jakiś "kierownik" blaszanki przed nerką w Będzinie na mnie trąbnął jak się zatrzymywałem na dojeździe by przepuścić tych, co mają pierwszeństwo. Nawet się na patafiana nie oglądałem.
Potem jeszcze ze 2-3x święte krowy na jezdni czyli piesi łażący w słuchawkach, przez podwójne ciągłe linie bez oglądania się na boki.
Jak dobrze, że dziś piątek. Jutro będzie można jechać gdzieś w las z dala od debili.
Pod koniec dnia wychynęło słoneczko. Niemal bez wiatru. Pogoda taka, że objazd obowiązkowy w drodze powrotnej. Na wyjściu z pracy widok w postaci radiowozu Policji, 2 lawety i jakaś osobówka. Z kablogramu wynikało, że był się wydarzył mikrokarambol z udziałem 3 osobówek. Lenartowicza w obydwie strony jechała w tempie pogrzebowym. Mnie to jednak nie do tyczy. Sprawnie standardową trasą przebijam się na Pogorię 3 i bieżnią ruszam w stronę Piekła. Stamtąd tym razem terenem objeżdżam Pogorię 4 do Wojkowic Kościelnych i dalej asfaltem do zjazdu na Kuźnicę Piaskową. Stamtąd dalej przez Dąbie-Chrobakowe, Malinowice i z zaginaniem do 50km przez swoją wioskę do domu.
Jak na połowę listopada to pogoda bardzo dobra. Bez upałów ale też i bez deszczu czy silnych wiatrów. Jeździ się całkiem nieźle.
Kategoria Praca
komentarze
Pozdrawiam i miłego ostatniego w tym tygodniu dnia pracy ;)