DPOND - Wysyp samobójców
-
DST
43.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
21.15km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+4. Powietrze jakieś takie mało przejrzyste. Niby cieplej ale jedzie się jakoś tak mniej składnie. Start udaje się przeprowadzić minutę wcześniej niż wczoraj więc drogi niemal równie puste. Jedynie w okolicach targu dziś nieco większy ruch.
Scenka 1.
Dojeżdżam do skrzyżowania, wystawiam łapę, że skręcam w lewo i. Samochód jadący z przeciwka zatrzymuje się. Zero migacza. Nikt nie wysiada. Żadnego znaku, że przepuszcza. Ma pierwszeństwo. Zwalniam w nadziei, że przejdzie w końcu przez to skrzyżowanie bo ma pierwszeństwo i będę mógł spokojnie skręcić ale nic się nie dzieje. W końcu objeżdżam blaszaka od tyłu. Za kierownicą oczywiście baba. Jakim cudem dostała prawo jazdy nie znając przepisów? Zagadka. Akcja odbywa się w Preczowie obok sklepu przy remizie.
Scenka 2.
Jest już po zachodzie. Pogoda jest nędzna bo pochmurno. Z nieba leci jakaś taka prawie-mżawka. Widoczność słaba. Przejeżdżam skrzyżowanie ze światłami w Sarnowie jadąc w stronę Psar. W pewnym momencie wydaje mi się, że lewym pasem ale w tym samym kierunku co ja, jedzie ktoś na rowerze. Za chwilę zaczyna wyprzedzać mnie samochód i tak sobie myślałem, że jeszcze moment i zgarnie tamtego rowerzystę. W ostatniej chwili go zauważa i nieco odbija. Przejeżdżam obok tego na rowerze a to jakiś młody szczyl. Ubrany na ciemno. Zero odblasków. Jedzie pod prąd. Aż się prosi żeby go coś rozjechało.
Scenka 3.
Jestem już sobie w mojej wiosce. Jakieś 1,5km od domu. Miejsce, gdzie akurat latarnie nie tak gęsto rozstawione więc momentami nieco ciemniejsza strefa. Znów wydaje mi się, że coś ciemnego rusza się po mojej lewej. Kiedy podjeżdżam bliżej widzę jakąś małolatę. Idzie jezdnią. Obok chodnika. Kiedyś śmierć rozprawiała się z głupimi. Teraz broni ich prawo. A normalni muszą się z nimi użerać.
Scenka 4.
Zrobiłem wjazd na moment do wsiowego Lewiatana. Przez te kilka minut ciemności jeszcze się powiększyły. Do pokonania ostatni km. Oczywiście jeszcze jedna samobójczyni. Idzie sobie jakaś paniusia. Dupą zwrócona do nadjeżdżających samochód. Oczywiście ubrana na ciemno. I oczywiście zero odblasków bo pewnie nie pasują do kreacji. Tym razem chociaż było ją momentami widać w plamie światła odbijanego w mokrej jezdni. Tylko czemu nie korzystała z chodnika?
Poza tym spokojny dojazd do domu. Standardzik ostatnio czyli obok Expo i urzędu na Pogorię 3. Rundka na bieżni i przez Zieloną, Preczów i Sarnów do domu. Pogoda raczej zniechęcająca do większych objazdów.
Kategoria Praca
komentarze