DPD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:42
-
VAVG
20.59km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+7 na starcie. Ku mojemu zdziwieniu na starcie również deszczyk :-/ A miało wg prognoz zacząć padać dopiero po 7:00 albo i nawet ciut później. Cóż. Pogody się nie zmieni. Trzeba jechać co jest. Na szczęście opad taki z rodzajów kapiących a nie zasuwających na całego czyli nieco zmoknę ale nie aż tak, żeby odpuścić.
Początek standardowy. Na nerce w Będzinie odbijam na Dąbrowę Górniczą i przez Mydlice i obok Expo Silesia jadę do centrum Zagórza. Stamtąd prosto do pracy.
W sumie te 3 stopnie więcej niż wczoraj zrobiły wielką różnicę jeśli chodzi o podawanie nóg. Jechało się o niebo lepiej pomimo kapiącej wody. I tak jak się spodziewałem, trochę zmokłem ale w butach sucho czyli do tragicznych warunków jeszcze daleko. Zobaczymy jak to się rozkręci dalej.
Cały dzień ślimaty. Na wyjeździe dalej siąpi. Nic poważnego ale raczej zniechęca do objazdów. Staram się unikać asfaltów bo na nich z reguły są koleiny, które deszczyk jednak zdołał wypełnić. Gdzie się da jadę chodnikami i ścieżkami rowerowymi (głównie jednak chodnikami). Jeśli już przyjdzie jechać asfaltem to środkiem by nie chlapać się niepotrzebnie. Powrót niemal standardowy czyli przez Dąbrowę Górniczą i jej "dworzec kolejowy" a dalej Zielona, Preczów i Sarnów. Tempo raczej spacerowe by nie zbierać niepotrzebnych bryzgów z kałuż.
W sumie udaje się dojechać tak, że w butach sucho czyli dalej nie jest tragicznie. Ale przyjemność z jazdy niewielka.
Kategoria Praca
komentarze