Ustawka Ola - Bibiela
-
DST
100.00km
-
Teren
40.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
19.87km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
O dzisiejszej ustawce powiadomiła mnie Jagaryba w czwartek. Tak więc nie pozostało nic innego jak się pojawić. Zresztą po niejeżdżonym piątku ochota była :-)
Na starcie +10. Wyruszam znów mocno na krawędzi ale udaje się pod Zamek w Będzinie dotrzeć niemal punktualnie. Tam już czeka spory tłumek i jeszcze nie wszyscy są tak więc zapowiada się świetnie. Powitania, pierwsze foto i w końcu ruszamy.
Na początek po moich włościach czyli przez Gródków i Psary w stronę Góry Siewierskiej i dalej przez Twardowice do Nowej Wsi. Przeskakujemy na północ od drogi Tarnowskie Góry - Siewierz i zaczynamy focenie od wapiennika. Potem jedziemy na sesję do opuszczonej stołówki tylko nie wiem czy już w Pyrzowicach czy jeszcze w Mierzęcicach. Jakoś mi umknęła tablica miejscowości.
Po sesji foto przebijamy się w stronę celu głównego czyli do dawnej kopalni rudy żelaza w Bibieli. Teren przeplata się z asfaltami jak cały czas od momentu startu. W końcu trafiamy na miejsce gdzie odbywa się dłuższe focenie zarówno resztek zabudowań jak i wyrobisk rudy, które obecnie zamieniły się w wodne stawy.
Miało być jeszcze na tapecie Miasteczko Śląskie ale obsuwa w czasie sprawiła, że nie było szans dotrzeć na umówione spotkanie o ustalonej porze.
Z małymi zawijasami jedziemy do Świerklańca. Tam, w znajomej już cukierni, opychamy się różnymi ciastami i gorącymi napojami - znów "ćwiarteczkę" sernika miałem okazję wciągnąć :-]
To jeszcze nie koniec atrakcji. W Świerklańcu podjeżdżamy pod Ruinę Romantyczną. Pierwszy raz o czymś takim słyszałem ale Olo, nasz ekspert od ciekawostek, miał to na mapie więc się przebijamy. I faktycznie ruina jest. Ruina wieży. Nie wiem czy była tak wybudowana czy się posypała ze starości ale jest. Oczywiście sesja foto. Wesoła :-)
Atrakcje kolejne to bunkier niedaleko boiska w Wymysłowie. Chwilę tam poświęcamy na foto.
Zaczyna powoli robić się szarówka a jest jeszcze jeden cel do osiągnięcia na dziś - Olo nazwał to szamotownią. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Dopiero jak dojechaliśmy na miejsce, to się okazało, że ruinki są mi znane. W Rogoźniku przy głównej drodze. Trudno ominąć. Tu już robi się coraz bardziej szaro.
Jedziemy w stronę Wojkowic, gdzie jeszcze mieliśmy to i owo zobaczyć ale zaczęło kropić. Miało to się przekształcić podobno w większy deszcz. Fakt ten, oraz to, że zaczęło robić się coraz ciemniej i zdjęcia raczej by i tak były marne, sprawiły, że ruszyliśmy w stronę Będzina.
Obok stacji benzynowej na granicy Wojkowic i Grodźca zaczynają się pierwsze pożegnania. Kolejne w Grodźcu (które przegapiam bom się trochę wyrwał pod górkę). W czwórkę dojeżdżamy do nerki w Będzinie gdzie żegnam się z moimi towarzyszami dzisiejszego dnia rowerowego i ruszam w stronę Łagiszy i dalej przez Sarnów do domu po drodze z szybkim wjazdem do wsiowego Lewiatana.
Dzień bardzo udany. Naprawdę niezła pogoda jak na listopad. Liczne grono uczestników w większości znanych mi z innych wyjazdów. Fajne miejscówki najechane. Trochę awarii technicznych, na szczęście skutecznie usuniętych. Były też i pół-gleby. W sumie się działo.
Link do pełnej galerii
Dziś Edyta robiła "body count" :-)
Chwila oddechu po małej rozgrzewce asfaltowo-terenowej.
Olo i kilka ofiar z jego ustawki :-)
Wbijamy do Twardowic.
Wapiennik.
Stołówka.
Powiększamy na chwilę skład.
Tak mi jakoś oko zawisło na tym kawałku lasu. W realu były ładne kolorki. Na zdjęciu takie sobie :-/
I u celu. Bibiela. Ruiny oczywiście trzeba było wykorzystać.
W czym też niejedna osoba pomagała. Tu Wojtek i Jadwiga :-)
Olga. Jak ona się za aparat złapie, to człowiek ma dużo czasu :-)
Jedno z zalanych wyrobisk.
Było mnóstwo śmiechu przy robieniu zbiorowego foto :-)
Domino próbuje podjazdu. Palec przygotowany do szydzenia na wypadek gleby. Skończyło się jednak tylko na tym, że nie wbił się na górę. Ale gotowość była pełna.
Za to pół-gleba Olgi od razu stała się świetnym przerywnikiem do zrobienia foto kolejnego z zalanych wyrobisk.
Prostowanie przerzutki.
Romantyczna Ruina w Świerklańcu.
Jest bunkier, jest zabawa :-)
Przeskakujemy nad autostradą w drodze do Rogoźnika. Powoli się ściemnia. Aparat nie wyrabia przy dynamicznych zdjęciach. A tu naprawdę z sercem ludzie atakowali podjazd.
Dla mnie to ruina. Dla innych poligon do fotografowania :-)
Pierwsze pożegnania.
W Grodźcu znów pożegnania, które mi umykają. Tutaj resztka składu, który jechał prosto do Będzina. Aparat już całkiem nie wyrabiał dynamicznych zdjęć :-(
I mój wynik za dzień dzisiejszy.
Kategoria Jednodniowe
komentarze