Zakończenie sezonu. Tym razem klubowe. Mysłowice
-
DST
101.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
05:43
-
VAVG
17.67km/h
-
VMAX
45.70km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś klubowe zakończenie sezonu.
Na początek jadę przez Wojkowice, Czeladź i Sosnowiec-Milowice na zbiórkę pod fontanną przy PTTK. Na miejscu już całkiem liczna grupa. Jak już wszyscy się zebrali po drodze to nas ponad dwudziestka była. Nim do tego jednak doszło to na początek jedziemy na stację BP w Mysłowicach gdzie oczekują nas już Andrzej, Darek i Paweł. Dziś robimy objazd po Mysłowicach i okolicach a oni będą naszymi przewodnikami.
Na początek jedziemy na Trójkąt Trzech Cesarzy zobaczyć jak to miejsce wygląda od strony Mysłowic.
Potem to już nie wiem do końca gdzie byłem ale było mi to zupełnie obojętne ponieważ ktoś prowadził :-) Niektóre miejsca były mi już znajome ale czasem dostawaliśmy się do nich od zaskakujących dla mnie kierunków. Objazd wyszedł bardzo fajnie. Podjechaliśmy do cmentarza z okresu końca II wojny światowej. Podjechaliśmy pod piec do wytopu cynku. Poza tym było jeżdżenie szlakiem czerwonym. Piękna, jesienna pogoda. Wyjątkowo ciepło.
Akcja jeżdżenia zajęła nam gdzieś do 14:00. Wróciliśmy pod fontannę, gdzie zakończyła się część oficjalna. Potem pojechaliśmy na działkę do klubowego kolegi, obieżyświata naszego, Waldka odprawić rytuał przypalania kiełbasek (wursztu?), kaszanki (krupnioka) i innych (głównie mięsnych) przysmaków podlewanych pewnym napojem izotonicznym. Były wesołe rozmowy, chłopaki trochę pokopali piłkę. I tak dzionek zamienił się w noc.
Pożegnałem się z wszystkim nieco po 18:00 i ruszyłem przez Zagórze i centrum Dąbrowy Górniczej pod molo na Pogorii 3. Tam fajnie pusto. Włączam czołówkę na max i robię szybkie kółeczko po bieżni. Potem przez Zieloną, Preczów i Sarnów do domu.
Bardzo udany rowerowo dzionek.
Link do pełnej galerii
Liczymy się przed startem.
Na BP "ludzie zza rzeki" obejmują przewodnictwo.
Trójkąt Trzech Cesarzy od strony Mysłowic.
Piłką się nie interesuję. Nie wiem którzy kibice kogo popierają ale podobają mi się takie malunki. Niestety inne w okolicy były w wymowie podobne ale określić je jako "mało ambitne" to mocna przesada.
Mały popas na zrzucenie zbędnych warstw izolacji. W tle masz nadajnika "Kosztowy".
Leśny cmentarz.
Piec do wytopu cynku.
Było trochę fajnych odcinków w terenie.
Była okazja powspominać dzieciństwo ;-)
A potem już najazd na Waldkową działkę.
"Haratanie w gałę".
I wesołe rozmowy "do nocy".
I dzień kończę z takim oto wynikiem.
Kategoria Jednodniowe
komentarze
Fajny dzień dzisiaj się ukręcił, a i co by omawiane plany i pomysły powypalały w przyszłym roku.