Hardware horror
-
DST
33.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
03:56
-
VAVG
8.39km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzis start raczej pozny ze wzgledow roznych, zas glownie ze wzgledu na Tomka, ktory wybral sie pobiegac rano i przy powrocie z Gory Zar nieco zagial droge.
Poczatek lagodny ale to byla tylko taktyczna zmylka w wykonaniu Moniki. Potem zaczyna sie ostry podjazd i tak juz potem jest przez wiekszosc dnia tzn. podjazdy. Choc i zjazdy sie trafiaja w wiekszosci, niestety schodzone ze wzgledu na niestabilnosc podloza. Jedynie Tomek je zjezdza na full-u.
U mnie dzis dzien technicznego horroru. Na jednym ze zjazdow wielki kamulec uderza w tylna przerzutka, ktora za ta przyczyna wkreca sie w kolo i wygina hak. Wszystko to przy nieduzej predkosci wiec udaje sie nie urwac niczego. Nastepuje akcja serwisowa. Udaje nam sie z Tomkiem naprostowac hak (prawie idealnie) i wozek tylnej przerzutki (nieco mniej idealnie) ale na tyle dobrze, ze dalsza jazda jest mozliwa. Niektore biegi nie wchadza zbyt dobrze ale jechac sie da.
Troche udaje nam sie ujechac nim znowu zabieram sie za serwis. Najpierw jednak nastepuje dlugi fajny zjazd po kamieniach i goracy posilek. Dopiero ruszajac z postoju orientuje sie, ze z tylu mam pane :-/ Tym razem idzie sprawniej i wkrotce rozpoczynamy kolejny wypych. Tzn. pchamy glownie my: Monika i ja. Tomek wiekszosc i wjezdza, i zjezdza.
Do 18:00 walczymy z dosc wymagajacym terenem. Ostatnie 9 km juz asfaltem o szarowce i ciemmosci.
Co do dokladnych tras, miejsc, zdjec, mapek itp. to jak nie zapomne, to zrobie edita i uzupelnie po pazdziernikowym Oriencie, ktory organizuje Monika, a do ktorego dzis objezdzalismy miejscowki.
Kategoria Kilkudniowe