limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

  • DST 44.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 18.86km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 września 2013 | dodano: 26.09.2013
Uczestnicy

+9 na starcie. Na wstawainiu było sucho a na wyjeździe już nie. Na szczęście było po deszczu i końcówka mżaweczki. Generalnie dojechałem suchy choć miałem w trakcie jazdy wrażenie, że w butach mokro.
Dziś niestandardowo. Wczoraj zamówiłem w Rowerowej Norce jeden gadżet i umówiłem się z Tomkiem na osobisty odbiór w Dąbrowie Górniczej przy "Dżimmim" ;-) W związku z tym start dziś dużo wcześniejszy bo o 5:35. Środek nocy. Czołówką posiłkuję się jednak tylko na kilku nieoświetlonych odcinkach a generalnie jazda na czuja w świetle latarni. Na szczęście bez przygód. O tej porze moje wioski jeszcze śpią.
W D. G. wymiana: gotówka za gadżet i chwilę rozmawiamy. Tomek jednak dziś nieco poza oknem startowym więc ruszamy. Na rondzie ciężarówka z GLS-u jednak decyduje się nas nie zgarnąć. Jedziemy w stronę Mydlic. Ja odbijam na kierunek zagórski a Tomek jedzie dalej na Mydlice.
Jako że miałem jeszcze trochę czasu to zawijam sobie kilkoma bocznymi uliczkami w spacerowym tempie i wracam potem na standardowy dojazd czyli obok Expo Silesia i przez centrum Zagórza.

Się mi przypomniało, że mi dziś 3x GPS wyskoczył z uchwytu na kierownicy. Na miejscu przyglądnąłem się sprawie i widać, że uchwyt relingowy już jest zużyty. Wyrobiło się miejsce, w którym blokuje się zaczep od urządzenia. Muszę go wymienić. Dobrze, że zawsze przed jazdą okręcam smyczkę wokół kierownicy i lampki. Dzięki temu nie posiałem go w drodze.

Jak, że droga do pracy dziś przez Dąbrowę wypadła to powrót musiał być inną trasą. Tak więc wyszło tak, że pojechałem na Plejadę, dalej Chemiczną w stronę Czeladzi i przez Wojkowice do domu. Zmiana sakwy i jeszcze kółeczko do wsiowego Lewiatana.
Tempo raczej takie sobie. Stosunkowo silny wiatr i do tego jeszcze chłodny z kierunku wmordewindu. Poza tym jezdnie mokre więc też czasem było trzeba delikatnie przebijać się przez kałuże. W sumie jednak jechało się przyjemnie. Jedynie stopy dają znać, że już by trzeba jakieś solidniejsze podkowy założyć. Od jutra chyba regularna jazda w trekkingach.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!